niedziela, 16 grudnia 2012

To był dobry dzień

Kraków - miasto, które omijało mnie szerokim łukiem, a i ja nic zrobić z tym za bardzo nie umiałem. Nadarzyła się jednak w końcu okazja i pretekst, by odwiedzić odległy Gród Kraka. Powodem nie mogłoby być nic innego, jak koncert Roberta Kasprzyckiego, który póki co jest jedynym artystom, który jest w stanie wywlec mnie poza Górnośląski Okręg Przemysłowy w poszukiwaniu muzycznych wrażeń w wersji live (no może nie jedynym, ale zdecydowanym faworytem w klasyfikacji przebytych w ślad za nim kilometrów na pewno).