niedziela, 25 sierpnia 2013

Proszę o chwilę (nie)uwagi

Chwila Nieuwagi - zespół, który intryguje już samą nazwą, a co dopiero muzyką. Miałem przyjemność niejako "odkryć" ten zespół w pełni świadomie dopiero dwa miesiące temu, w Opolu, gdy pojechałem z Konradem do tamtejszego amfiteatru na koncert "W stronę Krainy Łagodności". Wtedy kupili publikę jakże prostą i piękną aranżacją i tekstami. Dzięki temu dziś nie zastanawiałem się nawet chwili, czy chce mi się ponownie jechać na ich koncert. Ponownie z Konradem i jeszcze Albertem dla towarzystwa, którego bez problemu udało się nakłonić do towarzyszenia nam w tej eskapadzie.

sobota, 24 sierpnia 2013

Wroclove - miłość utęskniona

Kocham to miasto, choć tak rzadko do niego zaglądam - ogromne, hałaśliwe, zatłoczone i... zawsze szare - takie bynajmniej zawsze się wydawało. Dziś pierwszy raz uśmiechnęło się do mnie słońce gdy wysiadłem z Czerwonego Wozu wraz z Agą i Jankiem. Czyste szaleństwo - przyjechać tu samochodem i nie zabłądzić podczas gdy zwykle włóczyłem się tu pieszo i zawsze w swoisty sposób pozwalałem prowadzić się intuicji, która lubiła wieść mnie w różne zakamarki, by ostatecznie wybrnąć i trafić tam, gdzie chciałem. Poniekąd taki plan miałem i na dziś, zaś moi towarzysze postanowili wypróbować sieć wypożyczalni rowerów, więc umówiliśmy się na powrót około 20 i ruszyliśmy każdy w swoją stronę.

sobota, 17 sierpnia 2013

Pasjans na dwóch

 Złote nuty spadają na rynek i dokoła muzyki jest w bród...
Andrzej Sikorowski i Grzegorz Turnau to duet, którego od początku nie rozumiałem. A jednak, jak się okazuje, Kraków lubi łączyć w zaskakujący sposób. I tym sposobem powstała wielokulturowa mieszanka łagodna, ale o wyraźnym i głębokim smaku, z nutką greckiej oliwy - podanej na plaży w Zanzibaru.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Doścignione marzenia

Jura - cel wielu westchnień, nieosiągalne dotąd marzenie i rowerowa mrzonka, która w jednej chwili stała się tak realna, że nie zastanawiałem się nawet sekundę, gdy Daniel zaproponował mi wspólny wyjazd w tą malowniczą krainę, którą dotychczas oglądałem z nieukrywaną zazdrością jedynie na jego blogu. Chłodne kalkulacje kilometrów jednak z czasem zdały się cudownie zbliżyć tą niemal magiczną krainę, z której ledwie mgliste wspomnienie uchowało się w mojej pamięci z czasów jakże młodzieńczych, szkolnych i nie do końca świadomych. I nic to, że od dawna nie siedziałem w siodle więcej, niż godzinkę, dwie - ruszyliśmy - i to jak!

piątek, 9 sierpnia 2013

37.

Wstyd się przyznać, ale.. nie było mnie na urodzinowym przejeździe Zabrzańskiej Masy Krytycznej. A wszystko "dzięki" mojej pracy, w której mimo wszelkich starań musiałem najzwyczajniej być i czekać do samego końca, przez co musiałem się pożegnać z myślą o barwnym peletonie rowerzystów mknących przez miasto. Na szczęście gdy wybrzmiał już ostatni gwizdek na parkiecie i mogłem powoli myśleć o opuszczeniu biura, wpakowałem rower do Granatowej Strzały i ruszyłem w stronę Ogrodu Botanicznego, gdzie tym razem wytyczono metę przejazdu. Wpadłem na teren imprezy pieszo czując się jak z wizytą na jakieś obcej planecie. Na szczęście atmosfera dopisywała, mimo, że impreza powoli się kończyła. No i oczywiście musiała dopaść mnie kamera...