niedziela, 16 listopada 2014

Grzegorz Turnau - finał Hope Festiwal 2014


Z twórczością Grzegorza Turnaua w naszym kraju spotkał się chyba każdy i bez trudu zanuciłby więcej, niż jeden przebój. Zaproszenie więc osoby o tak imponującym dorobku artystycznym wydaje się być jak najbardziej właściwe, gdy wieńczy finałowy koncert konkursu wokalnego Hope Festiwal 2014. Bo od kogo, jeśli nie od najlepszych, powinni się uczyć młodzi artyści?
Ale zostawmy konkurs w spokoju, bowiem nagrody zostały wręczone, a stres jedenastki artystów rozpierzchł się bezpowrotnie, a na scenę, na której sami przed chwilą byli, wszedł Grzegorz Turnau z zespołem. 
Może zabrzmi to niedorzecznie, ale marzyłem, by usłyszeć Turnaua właśnie z zespołem! Szybko okazało się, że nie będzie to zwyczajny koncert, gdy już na początku dwa utwory zostały ze sobą sklejone, by zabrać widzom czas na brawa, a pierwsza zapowiedź wyjaśniła tą chęć uszczuplenia zasobu słów do minimum na rzecz kolejnych utworów. Dalej już artysta tylko jeszcze bardziej się rozkręcał i udowadniał, że choć frak, który założył, dodawał mu powagi, bynajmniej nie zamierza nas zanudzić smętnymi piosenkami. Bez problemu zaangażował widownię do zagwizdania przewodniej melodii z Cichoszy, oraz włączania się w śpiewy popularnych refrenów. Nic dziwnego, że w połowie koncertu zebrał standing ovation, gdy większość muzyków udała się za kulisy na zaplanowaną zmianę klimatu koncertu na duet Turnau - Królik. 
Właściwie trudno napisać coś więcej, gdy nie słyszy się na żywo jak Turnau przez pryzmat piosenek funduje nam wycieczkę choćby przez swoje szkolne miłości mieszając w to Johna Lennona i Marka Grechutę. 
Majstersztyk w każdym calu i za każdym razem niezmiennie dziwię się, że niegdyś w wywiadzie powiedział on, że wolały raczej siedzieć w szafie, niźli na scenie. Dlatego jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji, polecam, w każdym wydaniu.
I tradycyjnie zapraszam na kilka obrazów dopełniających suchy tekst...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)