Jeśli tekst nie jest Ci obojętny, to ten artysta jest właśnie dla Ciebie. Piotr Bukartyk potrafi bowiem nie tylko sprawnie dobierać słowa w rymowane wierszyki, ale także nadaje tym wersom niewiarygodnego wręcz sensu i wielowymiarowego znaczenia. To sprawia, że przy odsłuchu porannych, piątkowych felietonów na antenie Radiowej Trójki można zgubić przysłowiowe kapcie. Jednak pyty Bukartyka i już tym bardziej koncerty, to zupełnie inna para kaloszy, bowiem na srebrnych krążkach liczy się przede wszystkim koncept - na koncertach zaś publiczność. A jaki jest najnowszy album?
Lista utworów:
1. O przyjaźni2. Tylko o nas
3. Niech sobie śpi
4. Leje wieje
5. Łajdak i świnia
6. Teraz ci zapłacę
7. Piosenka spóźnionego na kolację
8. Tusz do rzęs
9. Nawet mam już ten dom
10. Ten sam punkt
11. O jak mi brak
12. Bonus track – Myślę o Tobie
Zacznijmy od okładki: mimo, że jest papierowa, nie mam większych obaw, że nie przetrwa ze mną dłużej. Mystic Production na szczęście przykłada się do jakości swoich produktów, co widać już na pierwszy rzut oka. W środku nie znajdziemy jednak tradycyjnej książeczki. Zamiast tego autor przygotował dla nas plakat z bardzo osobistymi zdjęciami, co zresztą zapowiadała już sama okładka. Wszystko na ogromnych, białych połaciach niezadrukowanego papieru - czysto, estetycznie i surowo.
Wkładając płytę do odtwarzacza spodziewałem się już, że sama płyta może być równie ascetyczna. Taki bowiem był już też singiel promujący pt. "O przyjaźni". Utwór ten otwiera playlistę, a każdy kolejny mocno trzyma się narzuconego stylu. Jest gitara akustyczna, perkusja, klawisze i gitara solowa przepuszczona przez proste, analogowe (na moje ucho wręcz lampowe, zintegrowane z piecem) efekty. Najważniejsze jest słowo, a muzyka stanowi tło jak dobry, czerpany papier pod piórem Mistrza przez duże "M".
Zarówno teksty, jak i muzyka, zdają się być dla autora bardzo osobiste. Taki zdaje się być właśnie prawdziwy Piotr B., mąż i ojciec. Nie boi się poruszyć tematu uczuć, nie udaje twardziela. Pokazuje, że prawdziwy mężczyzna mimo grubszej, niż kobieca, skóry tak samo odczuwa ból i ciepło dłoni, chłodny wiatr i promienie wiosennego słońca. Za to wyznanie należą się szczere słowa podziwu, bowiem ten proces obnażania się do samych uczuć jest u Piotra czymś naturalnym - nie robi tego nachalnie, jak wiele gwiazd zwykło czynić w kolorowych tabloidach, czy programach śniadaniowych. To jest raczej zaproszenie przyjaciela, wiernego słuchacza i odbiorcy, do wspólnej rozmowy o tym, o czym faceci zwykli rozmawiać wieczorami przy piwie i ognisku. Nie ma u chwalenia się jak wielką rybę złowiłem, czy ile dzików upolowałem dziś gołymi rękoma, żeby zaimponować długonogiej blondynce o lazurowym spojrzeniu. To opowieść o człowieku, który swoje przeszedł, ale dotarł do punktu, gdy może spojrzeć na to wszystko ze zdrowym dystansem. Spokojnie ocenić swoje zachowanie i wydestylować z nich konkretne uczucia oraz ich konsekwencje.
Podsumować mogę to właściwie tylko jednym stwierdzeniem: dla prawdziwych sympatyków twórczości Bukartyka, bo wydaje mi się, że w innym wypadku płyta może zostać nie do końca zrozumiana.Wkładając płytę do odtwarzacza spodziewałem się już, że sama płyta może być równie ascetyczna. Taki bowiem był już też singiel promujący pt. "O przyjaźni". Utwór ten otwiera playlistę, a każdy kolejny mocno trzyma się narzuconego stylu. Jest gitara akustyczna, perkusja, klawisze i gitara solowa przepuszczona przez proste, analogowe (na moje ucho wręcz lampowe, zintegrowane z piecem) efekty. Najważniejsze jest słowo, a muzyka stanowi tło jak dobry, czerpany papier pod piórem Mistrza przez duże "M".
Zarówno teksty, jak i muzyka, zdają się być dla autora bardzo osobiste. Taki zdaje się być właśnie prawdziwy Piotr B., mąż i ojciec. Nie boi się poruszyć tematu uczuć, nie udaje twardziela. Pokazuje, że prawdziwy mężczyzna mimo grubszej, niż kobieca, skóry tak samo odczuwa ból i ciepło dłoni, chłodny wiatr i promienie wiosennego słońca. Za to wyznanie należą się szczere słowa podziwu, bowiem ten proces obnażania się do samych uczuć jest u Piotra czymś naturalnym - nie robi tego nachalnie, jak wiele gwiazd zwykło czynić w kolorowych tabloidach, czy programach śniadaniowych. To jest raczej zaproszenie przyjaciela, wiernego słuchacza i odbiorcy, do wspólnej rozmowy o tym, o czym faceci zwykli rozmawiać wieczorami przy piwie i ognisku. Nie ma u chwalenia się jak wielką rybę złowiłem, czy ile dzików upolowałem dziś gołymi rękoma, żeby zaimponować długonogiej blondynce o lazurowym spojrzeniu. To opowieść o człowieku, który swoje przeszedł, ale dotarł do punktu, gdy może spojrzeć na to wszystko ze zdrowym dystansem. Spokojnie ocenić swoje zachowanie i wydestylować z nich konkretne uczucia oraz ich konsekwencje.
Najlepszy utwór? Jeszcze za wcześnie na taki werdykt.
Najlepsza płyta ze wszystkich!!! Pozdrawiam Pana Piotra! Jak dla mnie Nawet mam już ten dom powala na kolana i daje do myślenia.
OdpowiedzUsuń