Powoli, acz coraz dotkliwiej, zaczęła nam dokuczać szarość dnia codziennego. Efekt tym mocniejszy, że zima w tym roku jest jak na złość wyjątkowo bezśnieżna. Wpadliśmy więc z małżonką na pomysł, żeby nadać nieco kolorytu ciągnącym się w nieskończoność krótkim dniom i długim, zimowym nocom. Wytypowaliśmy weekend na wyjazd we dwoje, a ja zająłem się poszukiwaniem miejsca ucieczki – możliwie blisko, żeby nie tracić na dojazd cennych godzin i wycisnąć z tych dwóch dni maksymalnie dużo czasu dla siebie. Wybór padł na Pszczynę.