niedziela, 15 listopada 2009

myśli nieuczesane

Strasznie długo nic nie pisałem, a zdarzeń było sporo. Zacznę więc od tego, że zakrystia nadal pozostaje pod moją władzą i przez to cierpię na chroniczny brak czasu na cokolwiek, a już zwłaszcza na pisanie na blogu. Nie mniej chciałbym się pochwalić w tym miejscu, że prowadzę również bloga naszego postulatu zakonnego: http://postulanci2009.blogspot.com. Jednak patrząc tak na kalendarz na ścianie, to poza miesiącem przepracowanym w zakrystii nie mogę się poszczycić niczym szczególnym. Kilka wykładów, udany wypad na Śnieżnik ze współbraćmi i tyle. I po 2 miesiącach w końcu byłem w domu. Dokładnie po dwóch, choć powód tej wizyty w Zabrzu nie był zbyt ciekawy i wesoły, ale mniejsza o to. Dwa miesiące, a moja dzielnica niesamowicie się zmieniła. A co będzie za rok, dwa, osiem...? Tempus fugit, a mnie pozostaje tylko krzyknąć „Alleluja i do przodu”, bo cóż więcej? Chyba już nie wrócę, nie mam nawet do czego... Zepsułem kilka relacji, dotychczas doczekałem się tylko jednego listu, kilku wiadomości... Oto dlaczego – nie mam już chyba do kogo wracać, a już tym bardziej nie mam po co... Zaczynam powoli gromadzić swoje wszystko nic tu, w klasztorze, w moim nowym domu i jakoś niechętnie myślę, że mogłoby być inaczej. Jedynie tęskno mi za „Górką”, choć i tam wiele się pozmieniało, wiele znajomości, zajęć i klimatów. Wybrałem takie życie. Dlaczego? Czym jest powołanie, czym jest właśnie to specyficzne powołanie? Nie wiem... Pewnie dopiero tam, po drugiej stronie tafli śmierci zobaczymy, poczujemy to wszystko, zaleją nas uczucia jakich nie znamy tu na ziemi i zrozumiemy na tyle, by już więcej nie pytać...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)