środa, 24 lutego 2010

Ona

W sumie poznaliśmy się już trzy miesiące temu i zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. To było cudowne, grudniowe popołudnie w Gliwicach. Cóż by o niej opowiedzieć? Jest mroczna, jak chyba wszystko, co lubię, odpowiadający mi temperament i charakter, przepiękna, smukła sylwetka, uwielbia być fotografowana jak nikt … Wziąłem ją bez większego zastanowienia do siebie i od tej chwili spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, choćby to miało być pięć minut. Mowa oczywiście o mojej ukochanej gitarze. I tu w tym miejscu zastanawiam się, bo czas chyba najwyższy, jakie dać jej imię? Proponuję Lucy, a wy, drodzy czytelnicy mojego bloga? Dlaczego Lucy? Sami zobaczie i posłuchajcie.


1 komentarz :

Śmiało, zostaw komentarz :)