sobota, 27 sierpnia 2016

Górnośląski Park Etnograficzny

Tytułowe muzeum Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie pojawił się spontanicznie na naszej liście miejsc do odwiedzenia tuż po wizycie w Muzeum Wsi Opolskiej. Jako, że architektura i czasy minione zawsze mnie ciekawiły, szybko obraliśmy kurs na ów górnośląską atrakcję turystyczną położoną na skraju Parku Śląskiego. Miejsce zresztą wydaje się idealne w ogóle na spacer we dwoje, nie wspomniawszy o sesjach ślubnych i nie tylko - bowiem już na starcie minął nas zabytkowy pojazd z panną i panem młodym na tylnej kanapie. Nam jednak daleko jeszcze do takich wydarzeń w życiu, więc spokojnym krokiem zaczęliśmy przemierzać uliczki zaglądając kolejno do każdego ze zgromadzonych obiektów. 


Skansen posiada blisko 70 zabytkowych drewnianych obiektów architektury wiejskiej i małomiasteczkowej zgromadzonych na 22 ha. Budynki pochodzą z pięciu podregionów Górnego Śląska: beskidzkiego, podgórskiego, pszczyńsko-rybnickiego, przemysłowego i lublinieckiego oraz regionu Zagłębia Dąbrowskiego. Najstarszym i najciekawszym, choć niestety zamkniętym tym razem obiektem jest kościół pw. św. Józefa Robotnika pochodzący z XVIII wieku. Z podobnego okresu pochodzą także spichlerze dworskie i niektóre budynki z Beskidu Śląskiego, większość ekspozycji natomiast pochodzi z połowy XIX wieku.




Pomysł powstania muzeum narodził się w 1938 roku, jednak wybuch wojny pokrzyżował plany. W 1952 roku Walny Zjazd Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego w Katowicach powrócił do pomysłu proponując, by skansen ulokować na terenie powstającego Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku (obecnie Park Śląski). Jednak dopiero 11 lat później, w 1963 roku, Krakowskie Biuro Projektowe opracowało ostateczną koncepcję, a rok później projekt został zatwierdzony i przystąpiono do budowy. W ramach prac ukształtowano na nowo teren oraz usypano wzniesienia w celu wiarygodnego przedstawienia podregionu podgórskiego. Oficjalne otwarcie nastąpiło w maju 1975 roku.


Obiekty na terenie skansenu są bardzo zróżnicowane, zwłaszcza domostwa. Niestety znów zaglądać było można jedynie przez próg i okna żeby podziwiać wyposażone wnętrza. Wiele z tych eksponatów budziło nasze żywe zainteresowanie i z lekkim sentymentem zauważałem, że wiele z tych przedmiotów wciąż funkcjonuje w życiu codziennym wielu osób. Poza domami zajrzeć można było do młyna, działającego wiatraka, spichlerzy, kościółka, czy chatki rybaka. Nieco jednak przeszkadzały asfaltowe ścieżki, które bardzo nie pasowały do scenerii. Wiele także z drewnianych elementów było wymienionych na nowe, które lśniły jeszcze czystością i nieco kłóciły się z patyną czasu, jaką pokryły się oryginalne belki.



Mimo wszystko warto było wybrać się na spacer do tej swoistej maszyny czasu, żeby zobaczyć jak żyli Ślązacy zaledwie stulecie temu. Przepaść tym większa, że to właśnie nieco ponad sto lat temu na Śląsku nastąpił wyjątkowy bum przemysłowy i drewniane domki momentalnie zastępowały kamienice, których wnętrza tak naprawdę nie wiele się różniły od ich poprzedników. Gdzieś tam jednak w głowie rodzi się sentyment i chęć ucieczki od zgiełku codzienności i betonowych ścian bliżej natury, czyli właśnie do takich chatek otoczonych zielenią, pachnących drewnem, ziołami i gotującym się obiadem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)