piątek, 8 grudnia 2017

Piotr Bukartyk - Ja, wolny człowiek - z czwartku na piątek. Volume 2

Nie są mi obce Urywki z rozrywki, ani płyta Z czwartku na piątek zawierająca wiele z tych właśnie urywków. Dzisiejsza premiera jest kontynuacją myśli zbierania tych właśnie porannych urywków pisanych najczęściej z czwartku na piątek w nocy. Tym razem jednak klucz był nader oczywisty - jasny manifest poglądów i niepokojów autora. Jak brzmi ten manifest? Sprawdźmy.

Lista utworów:
1. Przed premierą
2. Ja, wolny człowek
3. Rząd nie ciąża
4. Trudno wytłumaczyć
5. Ci czy Ci
6. Independens dej 2017
7. W życiu trzeba czujnym być
8. Tu w San Escobar
9. Tajemnica mowy kwia-tów
10. O koniu - gdyby żył
11. Jeszcze o porach roku
12. Miasto Kostrzyń
13. W środku miasta

Opakowanie - tu bez zaskoczenia: tekturowe pudełko spod sztandaru Mystic Production to już właściwie standard. Tym razem jednak nie ma ani lakierowego połysku, ani wkładki, czy kolorowych zdjęć. Matowe wykończone utrzymane jest w stylistyce przywodzącej na myśl winylowe single i kompakty z lat '80 i '90 wydawane przez Arston, Polton czy Tonpress. Bardzo podoba mi się taka prosta, acz przemyślana i dopracowana koncepcja i z przyjemnością przyglądam się całemu pudełku. Jedyne, czego mogę się doczepić, to trwałości - na brzegach widać, że arkusze były nie do końca dokładnie odcinane i wkrótce w tych miejscach pojawić się mogą większe zniszczenia.

Wróćmy jednak do treści muzycznej. A ta jest, tak jak wcześniej wspomniałem, bardzo mocno naznaczona piętnem tego, co aktualnie dzieje się w polityce. Jak dla mnie jest to aż nazbyt ciężkostrawne zestawienie różnorakich poglądów Piotra Bukartyka z którymi każdy ma prawo się zgodzić, lub nie. Mnie osobiście do polityki jak najdalej, z trudem więc wracałem do znanych mi już z Radiowej Trójki tekstów. Koniec końców jednak płyta zachęca, by pomyśleć.
Całości towarzyszy oczywiście akompaniament samego Piotra Bukartyka oraz niezastąpionego Krzysztofa Kawałko. Mam wrażenie jednak, że tym razem muzyka nie była tu najważniejsza i tylko delikatnie towarzyszy słowom. Z drugiej jednak strony taka koncepcja najlepiej oddaje klimat porannych spotkań na radiowej antenie.

Czas jednak pociągnąć kreskę pod całą w dużym cudzysłowie recenzją - a właściwie moim subiektywnym odczuciem. Prawdę mówiąc nie tego się spodziewałem po kontynuacji Z czwartku na piątek. Uważam jednak, że Piotr Bukartyk miał taki właśnie pomysł i szanuję to z ogromną nadzieją, ze dla równowagi kolejna płyta będzie znów lekkostrawną mieszanką najwyższych lotów poczucia humoru. Tymczasem jednak prędzej zapowiada się kolejne studyjne wydanie. Najlepszy utwór? Zaryzykuję, że Ci czy Ci - z racji na ambitną grę słów. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)