niedziela, 22 lipca 2018

XII Międzynarodowy Festiwal Kropka - Trampska Hudba

Tuż przed nastaniem ciszy nocnej zakończył się XII Międzynarodowy Festiwal Kropka i Trampska Hudba. To dla mnie bardzo wyjątkowe wydarzenie muzyczne i mam do niego duży sentyment. Z tego powodu postanowiłem wczoraj posłuchać choć przez chwilę Stanisława Sojki, który był gwiazdą wieczoru i polskiej części festiwalu. Dziś bowiem sceną zawładnęły czeskie zespoły (z wyjątkiem polskiej Chwili Nieuwagi), które pokazały z goła odmienne podejście do muzyki, sceny i kontaktu z publicznością. Mnie najbardziej przypadły do gustu dwa ostatnie.

Pierwszy z dwóch wspomnianych to duet Adéla Jonášová i René Souček. Ta nowo powstała formacja zaprezentowała kilka utworów z wyraźnym, folkowo-poetycznym zacięciem. Poza tym miło było patrzeć, że traktują scenę jako przestrzeń nieodzownie związaną z widownią a granica między nimi jest tylko umowna. Adéla roześmiana mówiła po czesku, zaś Rene odrobinę tłumaczył na polski, choć wszyscy świetnie się rozumieli bez tego a cały koncert mijał w atmosferze bardziej przypominającej spotkanie kilku znajomych niż dumny i wyreżyserowany spektakl. Jakże to sympatyczne, czeskie podejście do tematu. Myślę, że takiej swobody nie raz brakuje nie tylko naszym artystom, ale i nam w naszej codzienności.

Drugi zespół wart moim zdaniem uwagi to Epydemye. Ta formacja ma już w swoim dorobku trzy płyty, z których jedna, pt.: Kotlina, szczególnie warta jest odnotowania. Opowiada ona bowiem historię Czech i najważniejszych z tym krajem postaci. Cała płyta stanowi tak zwany album koncepcyjny opowiadający jedną zwartą fabułę. Folkowy klimat stanowi tu znakomite tło i jest moim zdaniem dobrą zachętą do zgłębienia historii tego pięknego kraju. Zdecydowanie coś takiego powinno powstać także i u nas, zwłaszcza, że hucznie i pompatycznie obchodzimy aktualnie stosowny jubileusz zupełnie zapominając o edukacyjnym wymiarze tego świętowania. 

Mimo więc zdawałoby się bariery językowej i trudnych nieraz tematów poruszanych na scenie, artyści zdawali się zwyczajnie tym nie przejmować. Robili swoje swobodnie śpiewając i budując bardzo przyjacielską relację z publicznością. Warto było więc przyjść wcześniej żeby posłuchać przyjaciół zza najbliższej granicy, która na chwilę jakby przestała istnieć. Tymczasem jednak przed nami była jeszcze gwiazda wieczoru: znana już z mojego bloga Chwila Nieuwagi. Ale to zostawię sobie już na osobny wpis.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)