czwartek, 22 września 2016

Góra Parkowa, Przednia Kopa, albo Chrobry

Góra Parkowa, czyli niemiecka Holzberg lub Góra Chrobrego, jak nazywają ją mieszkańcy Głuchołaz, to cel naszego dzisiejszego spaceru. Z premedytacją piszę spacer, choć przed chwilą użyłem słowa góra, bowiem wzniesienie to nie jest wymagające, a długi odcinek można pokonać już niestety pięknie wyrównaną i szeroką droga, wzdłuż której znajdują się kamienne kapliczki drogi krzyżowej. Ostało się tu jednak jeszcze kilka dzikich dróg i te naprawdę polecam. Zatem ruszamy na szczyt!

Sama góra jest częścią masywu w Górach Opawskich i leży, tudzież wręcz jest częścią Głuchołaz. Jej wysokość to zaledwie 467 m n.p.m i jest tym samym najniższym z trzech szczytów w masywie: Średnia Kopa (niem. Mittel-Koppe) wysoka jest na 543 m n.p.m., natomiast Tylna Kopa (niem. Hinter-Koppe) ma 527 m n.p.m. Chrobry niemal w całości porośnięty jest lasem świerkowym, choć można tam znaleźć także pozostałości dawnego lasu bukowego - zwłaszcza na północnych stokach, schodzących do doliny Białej Głuchołaskiej. Obszar ten jest chroniony i posiada status rezerwatu. Od jakiegoś czasu trwają tu także prace nad przywróceniem pierwotnego, wyłącznie bukowego charakteru lasu. Poza tym okoliczne lasy nęka od jakiegoś czasu szkodnik, który stał się powodem do intensywnej wycinki drzew w całej okolicy. Z jednej strony prześwity pozwalają zerknąć na okolicę z góry, z drugiej jednak nie można już wdrapywać się na szczyt wyłącznie leśnym szlakiem, który miał swój wyjątkowy urok. 

Na szczycie Przedniej Kopy znajduje się wieża widokowa z 1898 roku, a właściwie jej nieco straszące pozostałości. Pierwotnie miała ona 16,5 metra wysokości. Aby poznać jej historię trzeba spojrzeć na ówczesne Głuchołazy, które aspirowały do uzyskania statusu uzdrowiska. Już wtedy miasto było popularnym kurortem, do którego zjeżdżało wielu turystów i kuracjuszy. W latach 70. XIX wieku grupa mieszkańców założyła Towarzystwo Promenadowe, które miało podjąć działania zmierzające do uzyskania rzeczonego tytułu. Jednym z przedsięwzięć było oznaczenie sieci tras spacerowych na pobliską Przednią Kopę. Kolejnym etapem była wybudowana na szczycie kamienna wieżę widokową. Wysoka na 16,5 metra przypominała średniowieczną warownię i cieszyła się ogromnym zainteresowaniem wśród turystów – w ciągu roku od otwarcia odwiedziło ją 7 tysięcy osób.

Spory ruch dobrze rokował, zatem wkrótce przy wieży stanął prowizoryczny bufet, dzierżawiony od 1901 roku przez miejscowego cukiernika Paula Galle. W 1926 roku rozpoczął on obok wieży budowę schroniska turystycznego. Władze Głuchołaz udzieliły mu pożyczki oraz bezpłatnego drewna i kamienia. Otwarty w 1927 roku obiekt stał na miejskim gruncie. Posiadał kuchnię, pomieszczenia gospodarcze, bufet z salą na 80 osób i dużą salą do zabaw dla 300 osób. Na gości czekało 5 pokoi z 8 łóżkami. W środku było centralne ogrzewanie oraz oświetlenie elektryczne.

Po II wojnie światowej schronisko zdewastowano, z kolei wieżę obniżono o 5 metrów na polecenie władz wojskowych. W roku '59 schronisko zaczęto remontować i już rok później otwarto je jako Dom Wycieczkowy prowadzony przez Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Turystyczne z Opola. Przebudowa okazała się jednak niezbyt trafionym pomysłem, bo w wyniku niej powstała między innymi sala restauracyjna z przeszkloną fasadą. Nie dość, że wnętrza straciły klimat górskiego schroniska, to tafle szkła spowodowały duże problemy z ogrzaniem wnętrza. Na początku lat 90. budynek przekazano osobie prywatnej. Śląskie doświadczenie podpowiada dziś, że taki zabieg nie mógł skończyć się dobrze i tak też było w tym przypadku - w 1996 roku schronisko spłonęło i od tamtego czasu niszczeje. Od 2004 roku kolejny właściciel podejmował próby przywrócenia do życia tego miejsca, jednak spełzły one na niczym. Dziś obiekt straszy, a szczyt wieży niech lepiej pozostanie już niezdobyty z racji na brak schodów i rdzewiejącą konstrukcję...

Idąc dalej zalesionym szczytem trafiamy na kolejny kamienny obiekt. Tym razem jest to jednak piękny, neogotycki kościółek, lub kaplica jak kto woli, pod wezwaniem św. Anny. Informacji o nim jednak znalazłem niewiele. Jest jednak legenda związana z jego powstaniem: w miejscu tym miała znajdować się kamienna piramida z obrazem św. Anny, którą podobno zbudował z pomocą swojego ojca malarz Herfort. Piramida z obrazem św. Anny była pamiątką po nieszczęśliwej miłości do niejakiej Anny właśnie, która wzgardziła biednym artystą. Herfort przez 20 lat miał przychodzić z siostrami na szczyt i zapalać tam rubinową lampkę widoczną z daleka.

Sama kaplica św. Anny powstała w 1908 roku z inicjatywy Bractwa św. Anny. Warto dodać, że kult tej świętej był tutaj bardzo silny, bowiem była ona uznawana za patronkę górnictwa w rejonie Gór Opawskich. Kult św. Anny jako patronki górnictwa w tym rejonie propagował już w początkach XVI wieku biskup Jan Thurzo. Jest to o tyle ciekawe, że zwykle z górnictwem, zwłaszcza na śląsku, wiąże się świętą Barbarę.

Kaplica została wybudowana nad malowniczym odsłonięciem skalnym zwanym Wiszącymi Skałami, stąd zalecam ostrożność, gdy próbujecie obejść ją dookoła. Wnętrze niestety jest niedostępne, latem jednak odprawiane są tutaj niedzielne msze święte, można więc wtedy przy okazji zajrzeć do środka. Kościółek oczywiście jest bardzo maleńki i posiada swój urokliwy klimat.

My zaś schodzimy do podnóża skałek, gdzie postanawiamy urządzić sobie krótki postój. Między drzewami prześwituje słońce. Skarpa z dołu wygląda naprawdę imponująco, a nad nią, wśród drzew malowniczo wpisuje się w krajobraz kościółek. Okolica zresztą widać jest często uczęszczana w calach piknikowych. W środku tygodnia okazało się tu jednak przyjemnie pusto. Na tablicy informacyjnej zaś wypatrujemy kolejnych lokalnych atrakcji planując już kolejną wycieczkę w tę okolicę, tym razem jednak bardziej zgłębiając tajemnice sztolni złota, których w Górach Opawskich jest co niemiara. Ale o tym innym razem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)