Pięć przypowieści, a tak właściwie więcej, niż tylko przypowieści. W ramach ukulturalnienia mojego kolejnego pobytu na Górze św. Anny miałem niebywałą przyjemność obejrzeć ten właśnie spektakl. Nie trudno się domyśleć, że artyści na deski sceny przenieśli kilka z popularnych przypowieści, które opowiada sam Chrystus na kartach Ewangelii. I tu trzeba przyznać, że nie zrobili tego na zupełnie poważnie… i dobrze! De facto samo przedstawienie zostało powielone na trzy mini akty, jednak ten podział jest mocno złudny, bo całe przedstawienie należy traktować jako jedność, a kolejne historie wspaniale się uzupełniają i niejako są kontynuacją poprzedniej. Czwórka aktorów na scenie potrafi się dosłownie dwoić i troić, a proste, a za razem bardzo wymowne stroje i właściwie brak jakiejkolwiek scenografii sprawiają, że przedstawienie jest bardzo dynamiczne i pozostawia nam wiele do wymyślenia i domyślenia. Niesamowity jest też sposób przeniesienia Biblijnych czasów do współczesności – bo oto zamiast bohaterów w powłóczystych szatach mamy postacie i sytuacje, które zdają się być wyciągnięte z naszej codzienności, zachowując jednak przy tym swój wymowny przekaz. Nie brakuje też wielu gagów i zabawnej gry słowem i gestem, dzięki czemu wszystko staje się lekkostrawne i bardzo zabawne – zupełnie odmienne do interpretacji, jaką najczęściej znajdujemy w kościele, czy jaką sami byśmy znaleźli. Trzeba pogratulować pomysłu i wykonania, tego, że Słowo Boże Teatr „A” przekazuje w tak przystępnej formie jednocześnie zmuszając do spojrzenia na wszystko nieco inaczej, szerszymi horyzontami i przez pryzmat ogromu radości, jaką daje nam Bóg przez swą miłość. I tak naprawdę chciałbym dopisać coś jeszcze, ale czuję się jakiś maleńki przy tym wszystkim, przed ogromem możliwości i niekończącą się głębią interpretacji, które można znaleźć w tym niespełna godzinnym dziele. Nie chciałbym tu narzucić niejako własnej interpretacji, pozostawię więc niedosyt, swój niedosyt, że nie potrafię napisać więcej i nie chcę też więcej zdradzić z samej fabuły. Bo o ile dla mnie była to już wielka niespodzianka, to myślę, że dla Was – czytelników – będzie to jeszcze większe zaskoczenie. Dlatego z czystym sumieniem gorąco i szczerze POLECAM.
Zatem koniecznie musisz mnie kiedyś wyciągnąć na spektakl Teatru A, bo ze sztuką od dawna jestem na bakier, a co dopiero z taką uduchowioną.
OdpowiedzUsuńA tak z zupełnie innej beczki - czy Święto Młodzieży na Górze Św. Anny jest tylko dla młodzieży w powszechnym tego słowa rozumieniu, czy taki stary koń, jak ja, też by się mógł tam załapać?
Jak najbardziej Daniel, jest i dla Ciebie! I serdecznie Cię zapraszam, miło będzie pojechać tam z Tobą :)
OdpowiedzUsuńO i widzę pierwsze dwie dyszki na blacie. Zrównamy się na Masie, wszakże jesteśmy PRO :)
OdpowiedzUsuńOjj to ja się nawet nie mam co mierzyć z takimi PRO bikerami, bo w każdy z Was już pierwszego dnia roku nabił kilka kilometrów a ja w tym czasie odsypiałem sylwestra :D
OdpowiedzUsuńJa dopiero dziś kręciłem, co zresztą na pewno opiszę... 4 TEMki są tego warte ;)
OdpowiedzUsuń