
Wokół Kłodzka, tak roboczo nazwałem swoją pierwszą wyprawę poza klasztorne mury. Tak, od piątku mieszkam w kłodzkim klasztorze należąc do franciszkańskiej wspólnoty. Pomińmy jednak kwestie wyboru nowej/starej drogi życia i skupmy się na tym, że przywiozłem tu ze sobą rower, a właściwie Morfinę przywiózł mój współbrat Tomasz już tydzień wcześniej. Dwa razy w tygodniu natomiast możemy zupełnie pełnoprawnie opuścić mury klasztoru na tak zwaną przechadzkę, w ramach której wybrałem właśnie rower.