sobota, 25 stycznia 2014

Kolędowanie z Magdą Anioł

Gdyby ktoś jeszcze kilka dni temu powiedział mi, że będę na koncercie Magdy Anioł i w dodatku będę dobrze się bawił mimo zimna, z pewnością uśmiechnąłbym się do niego i powiedział co najmniej: nic z tego. Tymczasem od dłuższego czasu okolicę zdobi kilka plakatów o zbliżającym się koncercie kolędowym, który chciałem mimochodem ominąć jakby bokiem. Gwiazdą wieczoru miała być oczywiście wspomniana już pani Magda, poprzedzać ją miały natomiast schole i chórki z całego Kłodzka. W końcu jednak postanowiłem, że spojrzę i posłucham co tak właściwie się kroi raptem „za ścianą” i zszedłem z piętra na chór kościoła i z współbraćmi począłem obserwować rozwój wydarzeń na „scenie”.
Początki nie były łatwe, bo sprzęt akustyków wyraźnie przeciwstawiał się zimnu i dźwiękom, jakie powinien przetwarzać, szybko jednak dźwiękowcy sobie z tym poradzili i kolejne dziecięce buzie śpiewały coraz różniejsze kolędy i pastorałki. Wszystkiemu bacznie przyglądała się oczywiście lokalna telewizja, a pierwsze rządy gościły najznamienitsze postacie w mieście – słowem, pełna propaganda.

I to przeszłoby zupełnie niepostrzeżenie, jednak w końcu za mikrofonem pojawiła się nierozgarnięta Magda Anioł z zaledwie dwójką muzyków: akordeonistą ??? i gitarzystą ???. Kameralnie, akustycznie i przyjemnie. Do tego głos i styl z pogranicza jazz’u i bluesa z okazjonalną domieszką country i czeskiej muzyki ludowej sprawiły, że mimo wszystko zacząłem do rytmu tupać raz po raz nogą, a kolejne aranże kolęd i autorskie teksty wywoływały mój lekki uśmiech – bynajmniej nie szyderczy.
Artystka szybko się rozkręciła i przy bardzo dobrym akompaniamencie gitary ruszyła w żywsze rytmy, by ogrzać zziębniętą publikę (jak wspaniale mieć w ręku kubek gorącej kawy!) i zachęcić do jakiejkolwiek interakcji. Koniec końców mam wrażenie, że prócz dzieci, najlepiej bawiliśmy się my, postulanci, którzy klaskaliśmy do rytmu z skromnym układem choreograficznym i oczywiście śpiewaliśmy, gdy tylko była okazja.
Tak więc przeżyłem kolejną lekcję pokory i już wiem, że medialny wizerunek niekoniecznie musi iść w parze z tym, co artysta naprawdę potrafi stworzyć na scenie i na jakim poziomie będzie stała cała warstwa wokalno-muzyczno-artystyczna. Tak więc polecam i Wam, by zaryzykować czasem coś naprawdę z pozoru głupiego, bo może się okazać, że będziecie się dobrze bawili, a wasze uszy wcale na tym nie ucierpią.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)