Wydawałoby się, że każdy z nas doskonale wie, czym jest wolność. Bo to jedno z niezbywalnych praw człowieka, które dziś pozwolę sobie wyekstrahować nawet ponad wszelką religię. Już Kartezjusz twierdzi, że Wolność jest źródłem godności człowieka. I dziś to słowo przewija się bardzo często choćby w porannej prasie, czy wieczornych wiadomościach. Obawiam się jednak, że większość z nas, choć nieustannie pragnie i domaga się wolności, jest zupełnie zniewolona, a winni jesteśmy sobie sami.
Tak bardzo popularne jest twierdzenie, że wolność znaczy wszystko mi wolno, podczas gdy ja pokuszę się o zdefiniowanie wolności nieco inaczej: nie muszę. Wydaje się, że już samo musieć przy definicji wolności jest nie na miejscu, jednak gdy dokładnie przyjrzymy się temu założeniu, zrozumiemy. Wolność to taki stan, w którym owszem, mogę wszystko, ale też mogę powiedzieć, że tego nie potrzebuję - zupełnie wolno i bez skrępowania.
I tu pojawia się problem, bo my sporo rzeczy w życiu musimy - od naszych elementarnych potrzeb, przez wszystkie nasze przyzwyczajenia i nałogi, po życiowe aspiracje. I o ile podstawy naszych potrzeb wg. Piramidy Maslowa właściwie nie mam nawet zamiaru się czepiać - w końcu każdy z nas powinien mieć możliwość zaspokojenia swojego głodu i innych potrzeb wraz z ogólnym poczuciem bezpieczeństwa, to jednak każdy wyższy poziom w tej piramidzie staje się już powodem do obaw. Bo czy jestem wolnym człowiekiem, gdy chociażby muszę sięgnąć po papierosa, muszę obejrzeć ów wieczorne wydanie wiadomości, muszę się uczyć żeby zrobić karierę i muszę jeszcze wiele innych spraw? Bo między muszę, a chcę zionie kolosalna przepaść i to właśnie ta różnica wydaje mi się stanowić o naszej prawdziwej wolności. A gdy już rano będziemy mogli stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie prosto w oczy jestem wolny, bo czuję się wolny, wtedy można powalczyć o coś więcej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)