sobota, 20 października 2018

Muszyna - przymusowy urlop

Muszyna to stosunkowo małe miasto ukryte na granicy trzech pasm górskich: Beskidu Sądeckiego, Gór Leluchowskich i Gór Lubowelskich. Posiada status miejscowości uzdrowiskowej i czerpie z tego pełnymi garściami dzięki licznym odwiertom i rozlewniom wód mineralnych, sanatoriom i pięknym, odnawianym parkom. To właśnie tutaj przypadł mi w udziale przymusowy, tygodniowy urlop, bynajmniej nie z powodów zdrowotnych. 
Choć w kalendarzu mamy połowę października, pogoda postanowiła nas rozpieścić, dzięki czemu ten czas nie był do końca stracony. Podczas gdy żona zdobywała niezbędną do egzaminu wiedzę, ja z maleńką córką korzystaliśmy ile tylko mogliśmy z możliwości spędzania niemal całego dnia razem. Codzienna rutyna była zbawienna jeśli chodzi o zajmowanie się takim maleństwem, a świeże powietrze i możliwość długich spacerów ratowała skórę, gdy nic innego już nie pomagało. Tak więc dzień w dzień spacerowałem ciesząc się z panującej w parkach pozornej ciszy. Tylko w razie konieczności kierowałem się z Zapopradzia w stronę centrum miejscowości, do sklepów.


Czas ten był też przepełniony refleksją w jak bardzo hałaśliwym świecie żyjemy: nawet w środku parku dopadał nas huk, łomot i wrzask. Nawet w tak niewielkiej miejscowości w dowolnie oddalonym od centrum miejscu słychać było nie tylko samochody, ale i remonty, zakłady przemysłowe, przejeżdżające pociągi czy zwykłych przechodniów, którzy także zachowywali się niepotrzebnie głośno. A gdy już myślałem, że nic mnie nie zaskoczy... przez środek parku przeszła pani z dzieckiem w wózku ciągnąca za sobą rozpadający się odkurzacz... naprawdę bez tego dziecko nie wyszłoby na spacer?

Koniec końców jednak czas ten był bardo cenny, nawet jeśli wczesnym wieczorem dosłownie padałem i zasypiałem ze zmęczenia. Tak, zajmowanie się dzieckiem jest naprawdę męczące. Taki sport ekstremalny: jesteś ciągle w ruchu i w pełni skupiony, zupełnie jakbyś non stop przez 10 godzin zjeżdżał na nartach z wysokiej góry, przez środek lasu. Bez przerwy. 
Tym bardziej więc popieram, że matka powinna mieć możliwość zajmowania się dzieckiem nieprzerwanie przez pierwszy rok od narodzin. Nigdy nie miałem o to pretensji. W ogóle uważam, że to bardzo komfortowa sytuacja, gdy matka może zajmować się dziećmi a ojca stać na utrzymanie całej rodziny (oczywiście gdy matka tego chce!). Niestety póki co w naszym prężnie rozwijającym się mocarstwie perspektywy ku temu brak...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)