Cześć stary, co robisz w piątek? - taki telefon może wróżyć tylko jedno! No pewnie, że wybiorę się na koncert do legendarnego klubu Wiatrak w Zabrzu, w którym, wstyd się przyznać, jeszcze nie byłem. Co z tego, że właśnie straciłem głos i brzmię, jakbym dzień wcześniej raczył się jedynie mocno zmrożonymi, gazowanymi i mocnoprocentowymi trunkami. Tym sposobem wieczorem wskoczyłem w glany i ruszyłem na spotkanie z Konradem, co już samo w sobie zwiastowało naprawdę dobrą zabawę. A kto na scenie? Również wielka legenda i wyjątkowo mocna pozycja pozycja każdego festiwalu: Strachy na lachy.
Muszę przyznać, że gdziekolwiek bym nie zaglądał, panuje lekka niepewność, czy covidowe obostrzenia nagle nie wrócą. Także tutaj widać było, że każdy mocno jest już spragniony normalności i zwykłej, dobrej i beztroskiej zabawy. Dlatego atmosfera euforii rozkręcała się powoli, acz skutecznie. Także zespół sprawiał wrażenie wyposzczonego i złaknionego pozytywnego odbioru publiczności, dlatego repertuar dobrano tak, aby jak najwięcej wycisnąć z najbardziej znanych przebojów grupy. Czarny chleb, Piła tango, dzień dobry kocham Cię, czy ostatni hit Niebotyczne niebowstąpienie. Strach skutecznie przepłoszyły Strachy, dzięki czemu już po chwili każdy na całe gardło wyśpiewywał kolejne wersy ulubionych utworów zespołu. Także i ja, choć jeszcze chwilę wcześniej ledwo mówiłem, przemogłem się i ponad chorym gardłem najzwyczajniej w świecie darłem ryja ze wszystkimi.
Oj warto było, co później spokojnie podsumowaliśmy w zabrzańskim Czajniku przy czarkach ciepłej herbaciarni. Lekka niedyspozycja Krzysztofa „Grabaża” Grabowskiego, który sporą część koncertu śpiewał siedząc na stopniu przed perkusją, wzbudziła w nas odmienne uczucia. I choć uczucia były mieszane, koncert oceniliśmy jednak bardzo pozytywnie ciesząc się, że powoli ta sfera rozrywkowa zaczyna wracać do normalności. Na jak długo? Tego pytania też nie zabrakło i póki co nie jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)