Nie tak dawno byłem na koncercie Roberta Kasprzyckiego, a tu nadarzyła się okazja na recital Janusza Radka. Nie trzeba było mnie namawiać, a wręcz sam wprosiłem się do gliwickiego Mrowiska, gdzie mały popis swoich ogromnych możliwość wokalnych miał zaprezentować właśnie wspomniany artysta. Zatem siadam w trzecim rzędzie i... zaczyna się dziać muzyczna magia.
Już pierwsze dźwięki przypomniały mi, jak wielki talent ma dzisiejszy artysta. Ogromna skala głosu i swoboda z jaką nim operuje wprawiają w osłupienie. Dziś koncert jednak był dodatkowo o tyle wyjątkowy, że Janusz Radek występował jedynie w towarzystwie jednego muzyka, który realizował cały dźwięk i dopełniał akompaniament samplami i efektami jednocześnie samemu grając. Ogromne słowa uznania za znakomite zgranie i współgranie obu panów oraz przede wszystkim za umiejętne wykorzystanie dobrodziejstw współczesnej technologii. I oczywiście za nowe aranżacje wielu starszych utworów, które okraszone nowoczesnym, elektronicznym brzmieniem, nabrały zupełnie nowego wyrazu.
Co warto zaznaczyć, mimo moich obaw na scenie wybrzmiała przekrojowo niemal cała twórczość Janusza Radka. Od płyty Królowa nocy, przez wiersze Poświatowskiej aż po najnowsze, autorskie kompozycje muzyka, w tym przedpremierowe uchylenie rąbka tajemnicy, czyli prezentację utworu Inny niż Ty, który pojawić się miał w sieci dopiero za dwa dni.
Ostatecznie skończyło się na tym, że jak zwykle zostałem po koncercie uścisnąć dłoń artysty, zrobić pamiątkowe zdjęcie oraz wyrazić swój podziw, co tradycyjnie skończyło się tym, że niemal zabrakło mi języka w gębie. A pomyśleć, że kilka (naście?!) lat temu chciałem po musicalu Jesus Christ Superstar wyzwać Janusza Radka do pojedynku na głosy...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)