piątek, 17 maja 2024

Nocne łowy

Od kilku dni naszym krajem owładnęła niesamowita gorączka związana ze wzmożoną aktywnością naszej życiodajnej gwiazdy, czyli słońca. Media podchwyciły temat i tak oto pół Polski zaczęło nagle interesować się zorzą polarną, która, jak się okazuje, występuje i w naszej szerokości geograficznej - oczywiście przy mocno sprzyjających warunkach. Postanowiliśmy więc z Januszem wykorzystać to wszystko jako pretekst do poszlajania się w środku nocy po lasach i hałdach.

Uzbrojeni w latarki i aparat ruszyliśmy spod bramy do lasu w kierunku makoszowskiej hałdy. Wieczór był ciepły i pogodny, a skrzydlaci nieprzyjaciele jeszcze dobrze się nie zorganizowali, więc maszerowało się całkiem przyjemnie. Miejsce startu okazało się jednak taktycznym błędem, bowiem do przejścia mieliśmy ładnych kilka kilometrów, a jak się okazało, na polowanie wyruszyliśmy mocno spóźnieni. Wtedy jedna byliśmy tego zupełnie nieświadomi, więc cieszyliśmy się możliwością aktywnego odpoczynku w pachnącym wiosną lesie, raz po raz mijając pojedyncze osoby. W końcu dotarliśmy na ścieżkę prowadzącą już bezpośrednio w stronę szczytu, skąd schodziła już jakaś grupa z aparatami i statywami. Wtedy przez myśl przemknęło nam, że może już po wszystkim? Teraz jednak głupio byłoby już zawrócić nie sprawdziwszy nieba, które coraz śmielej wyłaniało się spomiędzy koron drzew.

Na szczycie meldujemy się z niemałą zadyszką. Rozglądamy się wokół, kierujemy optykę w stronę północnego nieba i dyskutujemy na tematy różne. W końcu olśnieni nagłym przebłyskiem geniuszu sięgamy po telefony i próbujemy znaleźć jakieś narzędzie, które podpowiedziałoby nam jak to jest z ów burzą magnetyczną, której widowiskowym efektem jest m.in. zorza. Okazuje się, że faktycznie, już po ptokach. Bawimy się jednak świetnie podziwiając panoramę Zabrza i Gliwic zastanawiając się jak daleko dziś można spojrzeć w horyzont... Zdaje się, że najdalszym obiektem tego wieczoru są majaczące w oddali światła ostrzegawcze zakładów azotowych w Kędzierzynie, bowiem za Zabrzem kres wyznaczają wyżej położone rejony Tarnowskich Gór. 

Bogatsi o nową wiedzę z zakresu polowania na zorze wracamy zadowoleni jednak z tego, że udało nam się przemaszerować całkiem spory kawał drogi. Snujemy plany na kolejną eskapadę w ciemność z nadzieją, że wtedy jednak uda się nam już zobaczyć nieco więcej, niż skrzące się w oddali sztuczne światła latarni i domów. A, jak się później okazało, aby upolować bladą, różową poświatę, nie trzeba nawet ruszać się z domu - wystarczy wejść na dach. Ale to już zupełnie inna historia...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)