Jest w Niemczech taka miejscowość, w której dzwony obwieszczające narodziny Emmanuela dzwonią dokładnie pięć minut później - tyle, ile ponoć zajmuje podróż z Ziemi do Nieba i z powrotem. Kresburg (niem. Creuzburg?), bo o nim mowa, jak wiele maleńkich i malowniczych miejscowości posiada swoją osobliwą legendę. Ta jednak legenda, choć wyjątkowo krótka, stała się wyjątkowo popularna, aż pewnego dnia trafiła na warsztat Teatru "A".
A czy może być lepszy dzień, niż zakończenie przedświątecznego Jarmarku, na odtworzenie tej legendy nadając jej chyba najtrafniejszy możliwy tytuł - Miłość? Tak, bo Agape znaczy właśnie miłość. Tu jednak warto ów miłość jeszcze sprecyzować, bowiem w łacinie istniały bodaj co najmniej cztery określenia naszej polskiej, jednej miłości: amor, caritas, eros i agape właśnie. A to miłość czysta, bezinteresowna i skierowana wyłącznie na dobro drugiej osoby, skąd też wzięły się w wielu wspólnotach wieczory "agape".
"(...) Pewnego zimowego wieczoru, 24 grudnia, stara Małgorzata w swoim małym, ale schludnym domu pracowała przy świetle kaganka, robiąc na drutach kaftanik. Była już noc, kiedy drzwi samotnego domku otworzyły się bezszelestnie i weszła Śmierć, ledwie muskając Małgorzatę zimnymi i suchymi palcami. Staruszka spokojnie podniosła na nią wzrok.
- Już czas? - spytała po prostu.
- Czas - skinęła potakująco Śmierć.
Małgorzata nie przerwała pracy.
- Musisz poczekać - powiedziała, nie przestając robić na drutach. - Wiem, że żyłam długo, i wiem, że zbyt długo nie nadchodziła moja ostatnia godzina. Od dawna jestem przygotowana do tej drogi. Lecz teraz, w tym właśnie momencie nie mogę iść za tobą. Proszę cię, byś pozwoliła mi dokończyć ten wełniany kaftanik. (...)"
- Już czas? - spytała po prostu.
- Czas - skinęła potakująco Śmierć.
Małgorzata nie przerwała pracy.
- Musisz poczekać - powiedziała, nie przestając robić na drutach. - Wiem, że żyłam długo, i wiem, że zbyt długo nie nadchodziła moja ostatnia godzina. Od dawna jestem przygotowana do tej drogi. Lecz teraz, w tym właśnie momencie nie mogę iść za tobą. Proszę cię, byś pozwoliła mi dokończyć ten wełniany kaftanik. (...)"
I niech ten fragment legendy "Kaftanik dla Dzieciątka" zachęci, by nie tylko przeczytać ją całą, ale i zastanowić się nad Miłością - bo Bóg jest Miłością i to właśnie istota zbliżających się Świąt, a wszystkie świecidełka, prezenty i rodzinna atmosfera niech nam jeszcze bardziej przybliżą to piękne słowo i wszystko dobro, które z sobą niesie. I oczywiście polecam za rok marznięcie przez niespełna godzinę na tym plenerowym spektaklu - naprawdę warto, nawet jeśli w tym roku zima jest wyjątkowo wiosenna...
:D
OdpowiedzUsuń