Tym razem mnie nie było, choć jeszcze dzień wcześniej plany były wyjątkowo śmiałe. To na szczęście nie przeszkadza w XXI wieku trzymać rękę na pulsie i na bieżąco wiedzieć co się dzieje. W ślad więc za organizatorami pokuszę się zatem o kilka słów podsumowania całej imprezy patrząc na wszystko nieco szerzej.
Zacznijmy zatem od promocji, bo ta ma niemały wpływ na ostateczny przebieg zdarzeń. Odrobinę zawiodłem się na organizatorach, którzy cały plan imprezy opublikowali dopiero 29 maja. Na tak wielką imprezę to zdecydowanie za późno. Do tego Guido wyrwało się przed szereg stanowczo żądając dostępu do morza i częściowo psując tym masową niespodziankę. Cała zaś machina reklamowa, nie licząc aktywności na facebooku, rozkręciła się mam wrażenie jeszcze później. Choć tu z drugiej strony pochwalić należy lokalizację i jakość materiałów - może przypadkowo, może celowo, ktoś jednak wiedział do jakiej grupy odbiorców chciał trafić. Może, gdyby rozpoczęto wcześniej, cieszylibyśmy się z jeszcze wyższych rekordów?
Ale o rekordach później, bowiem kolejny plus i minus: bezpłatny transport. O nim informacja pojawiła się jeszcze później, bo... dwa dni przed Industriadą. Myślę, że brak takich informacji mógł zniechęcić, lub zmniejszyć plany wielu entuzjastów śląskiego dziedzictwa poprzemysłowego. Z drugiej jednak strony chylę czoła za dogadanie się organizatorów z niegdyś dumą naszego województwa, czyli Kolejami Śląskimi. Bardzo fajna sprawa, która na pewno pomogła obu stronom, chyba zwłaszcza kolejom, które ostatnio zaczynają coraz widoczniej kuleć. Optymistycznie mam nadzieję, że i za rok pociągi KŚ zmniejszą odległości dzielące kolejne obiekty i ich atrakcje.
Mimo takich niedociągnięć i niedoskonałości, dzięki ogromnemu gronu entuzjastów i zapalonych sympatyków, wieść o tak wspaniałej imprezie rozeszła się migiem i wszelkimi drogami. Sądzę, że głównie temu tegoroczna edycja znów może pochwalić się rekordową frekwencją, według wstępnych szacunków, ponad 77 tysięcy gości. Wielkim atutem była także jeszcze większa niż przed rokiem lista samych zabytków techniki: 43 obiekty, w których czekało w sumie ponad 300 atrakcji dla dzieci i dorosłych.
Lokalny patriotyzm nie pozwoliłby mi nie dodać, że znów największą popularnością cieszyło się, zganione przeze mnie za falstart, Guido. Przemyślany pomysł z plażą (dobrze pamiętam, że kiedyś w Europejską Noc Muzeów też zorganizowano plażę, tyle, że pod ziemią?) przyciągnął ponad 7 000 gości! Zabrze w ogóle bardzo dobrze przygotowało się na ten dzień proponując jeden spójny pomysł na połączenie kopalni z wodą - motywem przewodnim tegorocznej edycji Industriady.
Z mojej strony mogę tylko pogratulować i życzyć jeszcze większego sukcesu za rok.
źródła statystyk oczywiście z oficjalnej witryny Industriady
Działo się. My tym razem po raz pierwszy walnęliśmy sobie trip zagraniczny i podążyliśmy aż za Sosnowiec. Dzięki darmowym karnetom na podróżowanie lokalnymi KŚ zajechaliśmy do Częstochowy do Zapałczakarni i Muzeum Kolejnictwa, po czym odwrót o 197 stopni i kierunek Pszczyna - Muzeum Prasy Śląskiej. Trasa ciekawa, stan taborowy godny naszych zacnych tyłków. Na koniec Katowice i nowe MŚ o zachodzie słońca... Może uda mi się skleić z tego jakiś post? Przydało by się!
OdpowiedzUsuńFajnie Mariusz, że wróciłeś :)
Oj przydałoby się gdybyś w końcu też coś napisał, bardzo tego brakuje.
UsuńJa też się cieszę, że wróciłem do tak doborowego towarzystwa :)
Czekamy na post :D
Usuńzdecydowanie lepsze atrakcje były na Nocy Muzeów.
OdpowiedzUsuń