piątek, 6 maja 2016

Chwila Nieuwagi w Tychach

Po tym koncercie Chwila Nieuwagi jest dla mnie już absolutnym priorytetem, gdy tylko będą znów grali w okolicy: Publika? Delikatnie mówiąc starsza i niemrawa. Oświetlenie? Jakieś było, choć niknęło w mroku teatralnych kotar... Sytuację uratował jednak zespół, który przygotował ze swojej strony absolutnie wszystko, by nic nie przeszkodziło w odsłuchu. A ten stanął na najwyższym poziomie, co przyznało moje towarzystwo, zwłaszcza bardzo wymagający w tej kwestii Piernik.
Chwila Nieuwagi powstała w 2008 roku, w Rybniku. Zespół bardzo szybko wypracował sobie wyjątkowo ciepły i przyjemny styl będący mieszanką muzyki folkowej, jazzu i poezji. Czerpią przy tym w nienachalny sposób z bogatej, śląskiej tradycji, zarówno jeśli chodzi o poezję, jak i ludowe podania oraz muzykę. Blisko im także do czeskich kompozycji, które niejednokrotnie goszczą w repertuarze muzyków. Sporym atutem jest także wyjątkowa werwa, z jaką zespół prezentuje się na scenie - spora dawka ekspresji fantastycznie dopasowana jest do przekazywanej treści. 

Nim jednak rozpoczął się koncert, trzeba było odczekać swoje w tłumie dzielnie okupującym drzwi. Widać, że starsze panie i panowie mieli w tym spore doświadczenie, bowiem nim zdążyliśmy zareagować na otwierające się drzwi, pierwsza połowa sali zapełniła się. Usiedliśmy więc możliwie blisko nucąc z ironią pod nosem przebój zespołu Leszcze - Irena. Chwila Nieuwagi okazała się gościć już drugi raz w tyskim Domu Kultury Tęcza i nauczeni poprzednimi doświadczeniami dziś przygotowali się wyśmienicie. Instrumenty stroiły jak żyleta, nagłośnienie było wysterowane niemal idealnie, a wokalistka, Martyna Czech, jak zawsze była w najwyższej formie. Tu kolejny raz powinienem zresztą wspomnieć o niezwykłym talencie Martyny - w lot chwyta właściwe dźwięki i znakomicie operuje głosem doskonale dopełniając ekspresji mimiką i ruchami scenicznymi. A każdy dźwięk brzmi imponująco czysto i pewnie.

Zresztą cały zespół zasługuje tu na wyrazy uznania. Bartłomiej Plewka na perkusji może nie wymiata, jednak właśnie taki jest charakter zespołu. Uderza w gary rytmicznie i akcentuje tam, gdzie trzeba bez zbędnych dodatków podkreślając prosty, acz piękny charakter utworów. Dalej multiinstrumentalista Rafał Kierpiec, który świetnie łączy umiejętność gry na kontrabasie i gitarze basowej z dośpiewywaniem drugiego głosu oraz... grą na flecie prostym. Po przeciwnej stronie, za fortepianem usiadł Piotr Kotas, który jest rasowym jazzmanem. Słychać to w każdym akordzie i częstych, barwnych wycieczkach po czarnobiałej klawiaturze, co ładnie urozmaica każdy utwór. Dodatkowo Piotr dodaje klimatu miejscami grając na melodyce, która wydaje się nieco dziecinnym instrumentem, jednak w rękach fachowca potrafi wybrzmieć naprawdę interesująco. Skład instrumentalistów zamyka Andrzej Czech. Kiedyś wyczytałem, że lepiej czuje się on na gitarze elektrycznej, mam jednak wrażenie, że to na akustycznej pokazuje więcej ze swojego kunsztu. To jednak tylko moje zdanie i nie zmienia to faktu, że na obu instrumentach gra naprawdę dobrze. Bardzo cenię przy tym niewielką ilość efektów dodanych do samych gitar, dzięki czemu wszystko brzmi łagodnie i ciepło. I tylko czasem jakiś maleńki przycisk zrobi mu chochlika sprawiając, że gitara zabrzmi o takt później. A może tak właśnie miała zabrzmieć?

Koniec końców bardzo polecam nawet wybredniejszym uszom posłuchania Chwili Nieuwagi. To naprawdę lekkostrawny deser, który zabrzmi równie dobrze w jesienne dni, jak i słoneczną wiosną. Ponadto przyjemne instrumentarium i głos Martyny Czech mogą sprawić, że przymkniemy na chwilę oczy i zabłądzimy gdzieś daleko w myślach w jakąś fascynującą, folklorystyczną historię, którą nasze babcie opowiadały nam do snu, a o której może już zapomnieliśmy... Warto tak czasem zatracić się, polecam. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)