sobota, 23 lipca 2016

Jak ogień - musical

Jak się dowiedziałem, motyw przewodni Góry Karmel wynika z przydzielenia każdej w polskich diecezji tematu, według którego przygotowywać się będą do kulminacyjnego punktu, jakim są Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Dlatego też dla przybyłych młodych pielgrzymów kolejne miasta przygotowywały znakomite atrakcje związane właśnie z konkretnym motywem. Dzięki temu kilka dni temu w Nysie podziwiałem spektakl Apokalipsa, a dziś zawędrowałem na katowickie lotnisko Muchowiec, które na to popołudnie stało się Górą Karmel. A jeśli ona, to i oczywiście postać biblijnego proroka Eliasza.


Musical powstał dzięki zaangażowaniu zespołu Chwila Nieuwagi, który czytelnikom mojego bloga powinien być już znany. Został on przygotowany specjalnie na Światowe Dni Młodzieży przez Piotra Kotasa, dla którego to zresztą już nie pierwszyzna. Tym razem jednak zaangażowanych było prawie 100 osób: Jakub Blokesz w roli tytułowego Eliasza, Martyna Czech, Dominika Kierpiec-Kontny, Piotr Tłustochowicz i Kamil Owczarek. Prócz solistów o oprawę wokalną zadbał rybnicki zespół 6 na 6, zaś za instrumentalną stronę odpowiadały połączone siły muzyków z Chwili Nieuwagi i orkiestry Symfonicznej Absolwentów akademii Muzycznej z Katowic. Skład dopełnił Zespół Taneczny Studentów PWST WTT. Autorem scenariusza jest ksiądz Wojciech Iwanecki, natomiast reżyserii podjęli się Paweł Kontny oraz Aleksander Smoliński, który odpowiedzialny był również za scenografię.


Przenieśmy się jednak przed scenę, gdzie szalało już kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi rozbawionych wcześniejszymi prezentacjami kolejnych grup z różnych krajów. To niestety nie sprzyjało wyciszeniu na czas musicalu, na szczęście jednak uwertura wprowadziła większość we właściwy klimat, czego nie można było powiedzieć o ochronie, dla której był to idealny moment na porządki przed sceną... 


Na scenie zaś wybrzmiały pierwsze partie wokalne, które niestety nie od razu były dobrze nagłośnione. Jak zresztą głosi stare przysłowie, nie ma takiej sztuki, której nie położyłby dobry dźwiękowiec. Chłopaki od suwaków stopniowo jednak nadrabiali ustawienia konsoli i kolejne słowa brzmiały już całkiem słyszalnie, choć muszę pogrymasić, że można było to przygotować znacznie lepiej, tym bardziej, że wcześniej odbywały się próby nagłośnieniowe.


Sam spektakl zaś był najprostszą próbą streszczenia historii biblijnego Eliasza, który ostał się jako ostatni wierny Bogu prorok i przypadło mu w udziale głoszenie dość niewygodnej prawdy królowi. Ten zaś wyżej cenił zabawę i słowa Jezabel, przez co wpędził siebie i cały lud w kłopoty. Wszystko to zostało poruszone na scenie przy wtórze orkiestry i chóru oraz z użyciem estetycznych, minimalistycznych dekoracji, które dopełniała obecna cały czas w tle animacja. 


Po musicalu poczułem jednak pewien niedosyt. Brakowało mi wielu elementów, choć nie wykluczam, że część z nich mogła umknąć mi w ogólnym harmidrze wokół. Liczyłem, że pojawi się jakaś atrakcyjna przewodnia melodia, która będzie powtarzała się przez całą oprawę. Trochę rozczarował mnie także król Achab, który na kartach Księgi Królewskiej wydawał mi się jednak bardziej dynamiczną i zdecydowaną postacią. Tu brakowało mi jego gniewu i zapalczywości. Liczyłem, że wraz z Jezabel będą w furii ganiać za Eliaszem, tymczasem jedynie Obadiasz wspomina ledwo o swej obawie o życie, gdy ma obwieścić władcy gdzie przebywa zbiegły prorok. 


Sam Eliasz jednak był dla mnie wyjątkowo prawdziwy, bo gdyby dokładnie wczytać się Biblię, to jest on jedną z najbardziej depresyjnych postaci i całą jego historię warto poznać i spojrzeć przez pryzmat człowieka targanego wyjątkowo złymi emocjami. Przy okazji jest dość nieuchwytną postacią, bowiem jego życiorys trudno ubrać w konkretne ramy - trudno potwierdzić jego pochodzenie, potrafił zniknąć na całe lata, by powrócić znów głosząc słowo z wielką mocą. Samo zaś jego ostateczne zniknięcie na ognistym rydwanie jest także wyjątkowo ciekawe i aż żałuję, że nie pociągnięto jego historii do tego momentu w samym spektaklu.

Koniec końców jednak nie żałuję, że miałem okazję kolejny raz wyrwać się ze znajomymi na porcję kultury. Miło było także zobaczyć zespół Chwila Nieuwagi w nieco odmiennej, niż zwykle roli. Życzę im, żeby z każdą kolejną produkcją nabierali doświadczenia, szlifowali swoje talenty i jeszcze odważniej i z większym rozmachem podejmowali się kolejnych scenicznych interpretacji, czy własnych dzieł. W końcu jeszcze nie tak dawno temu mało kto znał w ogóle ich zespół, a jednak solidną pracą doszli na ogromną scenę tak ważnego wydarzenia, które śledziła gigantyczna publiczność na lotnisku i przed ekranami w internetowym streamingu. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)