Drugi piątek miesiąca oznacza nic innego, jak tylko Zabrzańską Masę Krytyczną. Umówiony więc z Jankiem ruszyliśmy przez śniegi do Kubusha, by stamtąd jechać już na docelowe miejsce - pl. Wolności. Mimo całodniowych opadów droga była w bardzo dobrym stanie, a nasze opony ślizgały się raczej minimalnie. U Kubusha dostał mi się zaszczyt wypróbowania w akcji jego wyświetlacza widmowego na koło.
Lekko poruszone, ale ważne, że działa ;) |
Zamontowaliśmy więc ów urządzenie i pokierowaliśmy się na pl. Wolności z nadzieją, że nie będziemy jedynymi uczestnikami piątej Masy w Zabrzu. Na szczęście mieszkańcy Zabrza i Gliwic nie zawiedli i ostatecznie zebrało się nas osiem osób i w takim właśnie gronie ruszyliśmy pod eskortą policji w trasę. Czarne drogi, uśmiechnięte buzie i znakomita atmosfera - tak w skrócie można opisać przejazd. Mimo obaw nie było najmniejszego upadku czy niekontrolowanego poślizgu, co nas bardzo cieszyło. Oczywiście w tak skromnym gronie można było zaraz po przejeździe przenieść naszą miłą atmosferę do jakiegoś lokalu, a wybór padł na pobliski pod szyldem egzotycznego ptaka z wielkim i kolorowym dziobem. Tam herbatka i kto co lubi, świetna atmosfera. Cóż dużo pisać - trzeba po prostu było być ;) Więc co, widzimy się za w nowym roku?
Elita rowerowa za chwilę ruszy :) |
"Tam herbatka i kto co lubi" - dobre określenie ;)
OdpowiedzUsuńPrzejazd faktycznie mało osobowy jednak jak zawsze w świetnym towarzystwie z rewelacyjną atmosferą (:
Fajne efekt na kole ;) Też o czymś takim myślę ;)
OdpowiedzUsuńale bajer :)
OdpowiedzUsuń