piątek, 11 listopada 2011

Pierwsze ekstremy

Pierwszy piątek miesiąca przywitał nas nieprawdopodobnymi temperaturami, jak na miesiąc, który nieubłaganie od czterech dni wskazywał kalendarz.I jakże odmienny był już kolejny piątek, gdzie jak zawsze po Gliwicach, spotykamy się w Zabrzu. Na szczęście zimno można skutecznie odizolować, co jest kwestią tylko stosownego ubioru, a do całej reszty można się zwyczajnie przyzwyczaić. Tak więc odpowiedni zabezpieczony przed czynnikami atmosferycznymi wyjechałem przed swoją posiadłość i zrobiłem testowe okrążenie by upewnić się, że wszystko jest "ok". W tym czasie podjechał już Janek, a i na Piernika i Darię nie trzeba było czekać zbyt długo. Taką silną obsadą ruszyliśmy więc na pl. Wolności, gdzie już o dziwo było sporo rowerzystów, a równo z nami nadjechali jeszcze Ania i Kubush.
Gdy już zebrało się tych pięćdziesiąt, bez jednej, duszyczek, po kilku organizacyjnych słowach wsiedliśmy na nasze rowery by przypomnieć kierowcom, mieszkańcom i władzom miasta o naszym istnieniu. I co z tego, że zimno, skoro na rowerze można jeździć cały rok, a większości z nas nie zraziła by nawet burza śnieżna, gradobicie czy inne huragany (oczywiście do granic rozsądku). Poza tym w tak zacnym towarzystwie i wśród tylu uśmiechniętych twarzy nikt nawet nie pamiętał, że w ogóle jest zimno.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Janka.
Trasa zimowa jednak kończy się zdecydowanie za szybko, a mnie przyszło wybrać między afterem, Bytomiem i ciepłym domkiem. wybrałem o dziwo tą ostatnią opcję, jak zresztą większość z nas. Argumentacją było to, że 11 Listopada nasz ulubiony sklep zaopatrzeniowy był oczywiście nieczynny, a od strony Bytomia zionęła na nas już przerażająca mroźna dolina śniegu.
Podjechaliśmy z Anią i Kubushem przywitać się jeszcze z Moną, a później już z Yoasią i Jankiem obraliśmy bezwzględny kurs na Mikulczyce. Odprowadziłem Janka i sam jeszcze zrobiłem nieco zmienioną trasę rundy honorowej, żeby przegonić wewnętrznego lenia i zaspokoić apetyt na kilka kilometrów więcej. Wróciłem do ciepłego domku o dziwo niezmarznięty, ale i też nie przegrzany. Oby tak dalej.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)