Mamy lato, to pewne, potwierdzają to spotkane ostatnio przeze mnie świetliki i coraz bardziej niezdecydowana pogoda. I zdaje się pogoda była główną przyczyną niewielkiej ilości kilometrów w tym miesiącu w porównaniu do maja. Dziś, niejako na koniec miesiąca, do tej statystyki dorzucam jeszcze pół setki i zdaje się na tym koniec. A skąd te kilometry? Oczywiście Masa Krytyczna, tym razem jednak nietypowo, bo drugi raz w Rudzie Śląskiej.
Z racji bliskości wybrałem właśnie ją, a mój wybór poparło kilka osób na forum i ostatecznie o wyznaczonej porze na pl. Wolności zebrała się nas piątka, a do tego jeszcze kilka osób docierało niezależnie od nas. W popołudniowym upale i duchocie wlekliśmy się bardziej niż zwykle, koniec końców jednak każdy odpoczął w trakcie przejazdu. Sama Masa trwa w tym mieście dość krótko, bo to czwarta jej edycja i pierwsza pod eskortą policji. Co tu dużo pisać, bardzo pozytywna i pełna energii i zapału, jak każda z cyklicznych imprez na początku, a niewątpliwą zaletą jest trasa, która w sporej części jest "z górki" i prowadzi przez ciekawe dla każdego miłośnika architektury okolice. Szkoda tylko, że termin znów pokrywa się z tą pierwszą, w Katowicach i organizatorzy nie bardzo są skorzy do jakichkolwiek ustępstw. A mnie niestety skleroza pozwoliła znów zapomnieć aparatu, na pocieszenie więc pozostawiam ślad GPS całej trasy Rudzkiej Masy Krytycznej.
Napiszę szczerze, że całkiem już wypadłem poza temat jazd zmasowanych. Rudzka Masa Krytyczna - dlaczego w ogóle o niej ie słyszałem, nie byłem, nie czytałem?
OdpowiedzUsuńSam trafiłem tylko na pogłoski, ale Piernik wszystko zweryfikował i już miesiąc temu trafiliśmy tam, wszak bliżej to niż Katowice
Usuń