czwartek, 7 czerwca 2012

Poziomkowy dzień

- Skąd wy macie poziomki w listopadzie? - zapytała.
- U nas, proszę pani, poziomki serwuje się przez cały rok. Dla naszych poziomek nie ma żadnego listopada, prosze pani. W naszym kalendarzu, proszę pani, jest zawsze trzynasty miesiąc poziomkowy.
Krystyna Siesicka - Trzynasty miesiąc poziomkowy


Obiecałem zdjęcia poziomki? Dzień ewidentnie o poziomkowym aromacie, nie tylko przez znalezienie tych maleńkich owoców na jednej z ścieżek zabrzańskiego niebieskiego szlaku rowerowego. Pogodne popołudnie mimo alergii, która dawała o sobie w pełni w gorące i parne popołudnie, należało spędzić na rowerze, wybrałem się więc bez jakiegokolwiek towarzystwa i pomysłu, gdzie można jechać. Trafiłem w poziomkowy raj, bo wśród wysokich rumianko-podobnych margaretek znalazłem całkiem sporo kwitnących maleństw, a nawet kilka już nadających się do zjedzenia, do czego nawet nie trzeba było mnie zachęcać.

Nieoczekiwanie upajanie się pięknem alergennej przyrody przerwał Piernik, który znalazł chwilę, by wspólnie pokręcić, jednak tym razem mieliśmy się skupić na poziomce Blek'u, na której wczoraj uczyłem się w kontrolowany sposób przemieszczać. Dziś plan zakładał wzniesienie się na wyżyny umiejętności i przejechanie trasy testowej oraz oczywiście bezpieczny powrót w jednym kawałku. Szybko wróciłem i przesiadłem się z Morfiny w wygodny fotel Blek'a i już chwilę później pod eskortą Piernika jechałem pierwszy raz dalej, niż kilkadziesiąt bezpiecznych metrów od moich włości. O dziwo poza widocznością tego, co za mną, jazda przebiegała całkiem sprawnie i płynnie, a każdy ruch dokumentował pokładowy GPS, oraz niezawodne http://bttf.pl/, czego efekt można podziwiać poniżej:

Wydawałoby się, że dziś będzie to już koniec poziomkowych przygód, jednak kilka chwil po powrocie spotykam jeszcze Guśka i Janka, których postanawiam odprowadzić co stało się kolejną okazją, by wsiąść na Blek'a. Tym samym byłem już przekonany, że jutro dam radę pojechać na Zabrzańskiej Masie Krytycznej. Dopełniłem więc dzień poziomkowymi kisielem w zastępstwie niedostępnej ostatnio poziomkowej herbaty i tak minął poziomkowy dzień, poziomkowy czwartek. Pani Siesicka byłaby ze mnie dumna...

6 komentarzy :

  1. też wczoraj trafiliśmy na poziomki, są genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie opowiadaj, już są poziomki? Ja też chcę na poziomki:) A ta droga usłana kwieciem... aż czuję ten błogostan "duszy", gdy się po takowej stąpa. Serafin, jak ja Ci zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to pierwsze jazdy poznawcze dokonane. Czas od razu przejść na poziom wyżej - montujemy SPD-ki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tej konstrukcji SPD chyba by się nie sprawdziło - wypinanie się przy każdym skręceniu kierownicy...

      Usuń
    2. Poza realną groźbą śmierci, SPDeki mogły by Ci pomóc kontrolować tą rozbujaną kierownicę...

      Usuń
  4. To się nazywa trzymać poziom :)Koniecznie muszę zobaczyć to cudo na żywo :D

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)