Jak już sam tytuł wskazuje, niezbyt dobrze się dziś czuję. To jednak nie usprawiedliwia lenistwa, więc wybrałem się na rower, żeby przynajmniej nawdychać nieco świeższego powietrza, zamiast picia kawy "na obudzenie".
Błądząc tak kołami po asfalcie zawiało mnie na stawy, gdzie chwilę przycupnąłem podziwiając pełnię lata, które momentami coraz bardziej przypomina już jesień. Uprzykrzający życie wiatr targał trzcinami i nawet woda zdawała się jedynie dla zasady z lenistwa ledwo, bo ledwo falować. Pojechałem więc dalej, na ulubiony wiadukt, przed którym zatrzymał mnie zamknięty szlaban. Sięgnąłem po telefon, by uwiecznić samotną TEM2 i chwilę później byłem już po drugiej stronie przejazdu z wolna staczając się w stronę hałdy, o której ostatnio wiele słyszałem, celem weryfikacji plotek. Przejechałem i stwierdziłem jedynie, że ciężki sprzęt przejechał tam kilka razy, ale w sumie nic się nie zmieniło, a hałdy ni przybyło ni ubyło. Podjechałem jeszcze dalej, nad "betoniok", czyli po kopalniany osadnik, a stamtąd w stronę os. Kopernika, które przejechałem już nieco szybciej z uwagi na niepokojące chmury. Ostatecznie nic z nich nie spadło, ale wystarczyło, bym wrócił, częściowo trasą "rundki honorowej" do domu. I tak minęło kilka chwil z popołudnia.
|
Jak to gdzieś dziś przeczytałem: "rasta ciopąg". |
|
Nawet trawa zdaje się dziś szara z obawy przed deszczem. |
Wiesz na mnie też jakoś pogoda dołująco działa, do tego komputerowe zagwostki zaprzątają mą głowę, ale ten "rasta ciopąg" poprawił mi humor na następne parę godzin.
OdpowiedzUsuń