sobota, 10 lipca 2010

dwa tysie

Warto było ostatnie kilka dni dziergać drobne kilometry, żeby doczekać tej chwili. Licznik wskazał swoje i moje pierwsze dwa tysiące kilometrów w tym sezonie. Cieszę się niezmiernie, ale rodzi się tu pytanie, co dalej? No właśnie, rower coraz bardziej odmawia posłuszeństwa psując się tu i ówdzie mniej, lub bardziej za sprawą mojego użytkowania, lub innych niespodzianek producenta gratis. Warto by też znaleźć w końcu pracę, ustatkować się i "dorosnąć" że tak to nazwę. Dotąd jeszcze nie dotarła mnie ta wiadomość, że przecież nie dostałem się do szkoły, a edukacyjnego planu B nie ma i nie będzie, jak na razie. Owszem, myślę o jakiś studiach, choćby zaocznie, ale trudno w tym wszystkim znaleźć coś, co by mnie interesowało bardziej, niż reszta. A praca? Zrobiłem pierwszy krok rejestrując się w PUPie. Teraz wypada zrobić następny: odświeżyć swoje CV i przejść się z tym niechcianym przez firmy spamem po okolicy bliższej a później dalszej. Ktoś wie, gdzie mogą chcieć kogoś od reklamy, lub grafiki komputerowej? I tym optymistycznym pytaniem zakończę, bo choć miało być rowerowo i pod znakiem kilometrów, to jednak upływający przy tym przez palce czas też domagał się zatrzymania i przemyślenia.
Pozdrawiam czytelników, zwłaszcza Ewkę, która domagała się co prawda więcej, niż pozdrowień, ale na dziś musi jej wystarczyć tyle... Pokój i dobro, jak to mawiają bracia w brązie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)