czwartek, 29 lipca 2010

Spacer w południe

Muszę przyznać, że rozleniwiłem się. Spacer w południe był dziś zdecydowanie tym, czego trzeba było mi. Móc zrobić kilka kroków, by nie widzieć już szarych cegieł i zatłoczonych samochodami ulic, to niewątpliwie urok mojej okolicy, którą postanowiłem dziś zobaczyć w nowym świetle. Przede wszystkim rzadko wybieram się gdziekolwiek w samo południe. Dziś jednak po kilku deszczowych dniach wydało mi się to najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że niebo zza horyzontu groziło czymś bardziej granatowym. Ostatecznie cały dzień jednak utrzymała się słoneczna pogoda, a po niebie gnały jedynie baranki z gatunku cumulus i stratus w niegroźnych dla słonecznego pasterza stadkach. Dalej już zamienię literki stukane na klawiaturze w bardziej sensowne zbiorowiska pikseli, które są dziełem mojego telefonu, a postarają się opowiedzieć moją wędrówkę. Resztę zostawiam waszej wyobraźni, w której tylko podpowiem, niech nie zabraknie zapachu mokrych łąk i pól i rozmaitych słodkich, kwiecistych zapachów.

Dużo więcej wody, w której można dostrzec niebo...

Tędy chyba nie prędko znów będę mógł przejść "suchą stopą"

W oddali, niczym zabawka, TEM2 i dwa wagoniki.

Zastanawiam się, kiedy zieleń przejmie zaniedbany kawałek asfaltu.

Groźne niebiosa nad złotym polem.

Droga donikąd tak naprawdę wiedzie wszędzie.

Stały takie samotne, więc potowarzyszyłem im.

Owoce znakiem nadchodzącej jesieni?

(w)akacje...

Na koniec dedykacja: dla autorki listu z notki o Święcie, która już nie jest dla mnie anonimowa :)

1 komentarz :

  1. Kurde Serafin, jaka jesień? Połowa lata dopiero, urlop się zaczyna, a ty o jesieni na blogu! Wyhamuj :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)