Moje ulubione zjawisko rowerowe to Masa Krytyczna. Tydzień temu marzliśmy nieco w rekordowych jak na piątki mrozach, dziś było o kilka stopni lepiej, choć przy takim minusie już nie robi to na mnie ani wrażenia, ani jakiejkolwiek różnicy. Odziałem się więc bardzo podobnie, jak ostatnio, i lekko spóźniony wyjechałem przed swoje domostwo, gdzie czekał już Janek i Piernik, a z zatuszowanym przez śnieg piskiem opon chwilę później dołączył Daniel - moje spóźnienie więc jednak miało dobre skutki. Daniel oczywiście na nowej maszynce wyposażonej już zgodnie z wiodącymi wzorcami i standardami do których poniekąd i ja i Janek zmierzamy. Ale bez gadania, bo trzeba jechać i się przede wszystkim ruszać, gdy nie słońce i spiekota, a mróz nagli.
Na pl. Wolności niemal tradycyjnie meldujemy się pierwsi a samotnie czekać nie trzeba było nawet długo i grono zapaleńców, nie tylko na rowerach, powoli i sukcesywnie rosło, choć nie było to zbyt imponujące grono. Ostatecznie zebrało się nas ośmiu chłopa, a kibicowały nam jeszcze dwie niewiasty - Ania i Gusiek, oraz Kubush i w zasadzie też niewiasta, acz czworonóg , której jako jedynej pogoda bardzo się podobała - husky Mona. Ruszyliśmy i już na pl. Teatralnym dołączył do nas dawno nie widziany Goofy na swoim zimowym wehikule wagi ciężkiej - żółtej łodzi, złomku, czy jak kto lubi po prostu zimówce. Ekipa pozwoliła, więc spokojnie jechaliśmy żwawiej i niestety bez obstawy, bo ta tradycyjnie już zaspała i dogoniła nas dopiero przed zjazdem na al. Korfantego. Niebiescy jednak nadrobili na mecie, gdzie czekały jeszcze trzy radiowozy.
Po krótkich pogawędkach zebraliśmy się podjechać jeszcze do Kubusha, a później już w miarę sprawnie do ciepłych domów, choć tym razem trzeba przyznać, że dwanaście kresek poniżej zera nie dokuczało za bardzo. Tak wiec drugi dopiero rowerowy wypad w tym miesiącu został "odhaczony" i o ile pogoda się nie poprawi, to raczej nie zapowiada się, żeby w tym miesiącu wpadło jeszcze nieco atrakcyjnych kilometrów. Pozostaje tylko chuchać w termometr z nadzieją, że mu się ostanie póki co bliżej zera...
Mówią, że pogoda ma się poprawić. Tzn. że przynajmniej ma się ocieplić... Zobaczymy, co z tego wyjdzie, może wówczas więcej będzie Masażystów.
OdpowiedzUsuń