Gdy rok temu pierwszy raz zajrzałem na Międzynarodowy Festiwal Piosenki turystycznej Kropka w Głuchołazach, nie spodziewałem się, że rok później będę już mieszkać w tej pięknej miejscowości, a na koncerty będę mógł przyjść niemal w kapciach. Program XI edycji okazał się jednak nie do końca satysfakcjonujący, więc na piątkowe koncerty ruszyliśmy bez zbędnego pośpiechu i stresu. Gdy weszliśmy na teren amfiteatru, na scenie kończył już Sklep z Ptasimi Piórami, a chwilę później wkroczył zespół Do Góry Dnem. Jakby to delikatnie ująć, oba zespoły zdecydowanie nie porwały publiczności.
Klimat uległ znaczącej poprawie, gdy na scenę wkroczył zespół Pleteau. Grupa znana z przebojowej trasy koncertowej z utworami Marka Grechuty znakomicie radzi sobie w temacie poezji śpiewanej. Panowie zaprezentowali przekrój swojej twórczości angażując publiczność nie tylko do wspólnego śpiewu znanych przebojów Grechuty, ale także swoich autorskich kompozycji pokazując, że pojęcie piosenki turystycznej jest niezwykle pojemne i wcale nie musi być wzdychaniem nad dźwiękami gitary, ale może zostać połączone dobrze zaaranżowaną z perkusją i basem.
Gwiazdą piątkowego wieczoru miało być jednak EKT Gdynia. Znany z szantowego zacięcia zespół przez lata mocno jednak uległ wpływom rockowego brzmienia. Gdybym nie znał ich rodowodu, czy chociażby gatunku, jaki reprezentują, po wysłuchaniu dowolnego utworu pomyślałbym, że to stylizowana na brytyjską kapela. Jak na taki festiwal, zabrakło mi tu znów kontaktu z publicznością. Spodziewałem się, że z takim repertuarem starzy morscy wyjadacze spowodują, że resztki starego amfiteatru zadrżą w posadach i całe góry opawskie zabrzmią śpiewem. Cóż, jak mawia nasz wieszcz, nie wszystko musi być udane. Ale jutro będzie lepiej, jutro też koncerty i wspaniała atmosfera.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)