sobota, 22 lipca 2017

Kropka 2017 - sobota

XI Festiwal Kropka w sobotę to już sam środek dobrej zabawy. Nic więc dziwnego, że w sobotni wieczór grają największe gwiazdy. W tym roku organizatorzy postanowili zaprosić Artura Andrusa, który niegdyś był tutaj już konferansjerem. Autor tekstów, piosenek i wszelkiej twórczości związanej z władaniem słowem znany jest chyba niemal w całej Polsce. Ja także miałem już przyjemność posłuchać jego zapowiedzi w Opolu oraz duetu z Jaromírem Nohavicą przy tej okazji. Na deser zaś zagrać miała Cisza jak ta, czyli formacja z Kołobrzegu, która matematycznie patrząc gra na co drugiej Kropce. Muzycy również mi znani z wcześniejszego koncertu, 5 lat temu w chorzowskiej Leśniczówce.

Nim jednak zaśpiewał Andrus, zaprezentowały się inne zespoły: laureat PUCH 2016 Drabina Jakuba, Czarny Nosal i Piotr Wróbel z zespołem. Żaden jednak zespół nie nawiązał szczególnej relacji z publicznością i odniosłem wręcz wrażenie, że widownia w ogóle nie przeszkadza im w uprawianiu zawodu. Bardzo szkoda, zwłaszcza zważywszy na charakter festiwalu. Następni na scenie byli laureaci tegorocznego Przeglądu Utworów z Charakterem. Ci także wypadli dość blado. Na szczęście w końcu na scenie pojawił się Andrus, który od razu dostrzegł pełną widownię.
Artur Andrus rozpoczął od końca i z wrodzonym talentem i poczuciem humoru zachęcił publiczność do licznych braw, rytmicznego klaskania i starannie zaplanowanych salw śmiechu. Skromny zespół zadbał o odpowiednią oprawę i nadał kolejnym utworom niepowtarzalnego, miejscami wręcz orientalnego klimatu. Wysoki poziom widowiska znacząco podniósł nasze morale i nawet deszcz nie był już w stanie popsuć nam humorów. Najwyższy poziom i nieporównywalna klasa.
Na sam koniec zagrała Cisza jak ta. Zespół dla nas bardzo ważny i można by rzec dość sentymentalny z racji na wiele piosenek, którymi się niegdyś wymienialiśmy. Dziś mogliśmy w końcu posłuchać ich na żywo razem. Deszcz przepędził większość publiczności, mogliśmy więc w końcu usiąść bliżej sceny. Ciszaki czując się niemal jak u siebie w domu szybko zaczęli tkać dźwięki i wplatać w nie słowa licznych mniej znanych poetów. 

W końcu rozbrzmiała poezja śpiewana ubrana w delikatne dźwięki, które idealnie wpasowują się w górskie wędrówki, skromne chaty i zielone, górskie szczyty i kamieniste granie. Odpowiedni muzycy na odpowiednim miejscu i odpowiednia publiczność na odpowiednim festiwalu. Nim się obejrzeliśmy, Ciszaki zaprezentowały przekrojowo cały repertuar, jaki mieli przygotowani na dzisiejszy wieczór. Zaprezentowali twórczość niemal od początków swojej działalności po najwspółcześniejsze kompozycje. 
Z żalem żegnaliśmy ostatnie dźwięki, które rozbrzmiewały w muszli koncertowej, która od poniedziałku zostanie poddana w końcu kompletnej rewitalizacji. Następny festiwal za rok, w nowym amfiteatrze. Mamy nadzieję jednak, że na tym nowości się zakończą, a Kropka pozostanie nadal mocnym akcentem na mapie polskich festiwali w duchu poezji śpiewanej z mocnym, turystycznym zacięciem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)