wtorek, 30 marca 2010

Leniwie(c)

To był nieco leniwie spędzony dzień na rowerze obfitujący w przeróżne niespodzianki... Zacznijmy od tego, że zainstalowaliśmy z Januszem nową linkę w moim rowerze. Ostatnia odmówiła dalszej współpracy, a jeździć jakoś trzeba. Obficie nasmarowana i nieco wyregulowana jak najbardziej zachęcała do spędzenia miłego dnia w drodze, dlatego udaliśmy się na poranną wycieczkę po okolicy, ale jakoś dziś bardziej nam chciało się co chwila zatrzymywać niż jeździć. "I tu zaczynają się jaja" - że zacytuje jednego z wykonawców. Jak wiadomo, gdy coś nie działa do końca dobrze, to warto by to zmienić w jedną, bądź drugą skrajność. I tak każdy z nas popołudnie spędził dłubiąc przy swoich rowerach. Januszowi udało się całkiem nieźle, a mnie... no cóż... Nie wiem jak to możliwe, ale połamałem lewą manetkę od przerzutek. I tym oto cudownym sposobem kolejna część mojego roweru odmówiła dalszej współpracy. Pora zmienić rower? Najwyraźniej... czas zacząć oszczędzać... Na "deser" wieczorny ból zęba. Nie, nie będę narzekać, wszak wszystko zależy ode mnie, więc wciąż mam szansę zmienić to na lepsze.


Mikulczyckie stawy, widok na wschód

Statystyka - średnio co wyjazd spotykamy więcej niż jedną TEM2

Nie tylko rowerzysta musi odpoczywać

sobota, 27 marca 2010

Piesi na ścieżce rowerowej

Źródło: Demotywatory
Aż mi się przypomniała ostatnia wycieczka rowerowa z Januszem "z blogu obok", oraz wczorajsza, samotna. Nawet gdyby ścieżki rowerowe były oznaczone odblaskowymi, bijącymi po oczach kolorami i ogrodzone trzymetrowym płotem, to i tak piesi tam wlezą i będą mieli pretensje, że w ogóle śmiesz jeździć w miejscu do tego wyznaczonym... Cóż, ludzka złośliwość, czy głupota? Oczywiście, są wyjątki, ale chyba nie o to chodzi, prawda? Szanujmy się na wzajem, to i bezpieczniej będzie na naszych drogach, chodnikach i trasach rowerowych...

piątek, 26 marca 2010

Dla równowagi

Szaleństwo. Dziś wybrałem się na samotną wycieczkę po okolicy, a miałem kilka miejsc na celowniku do zwiedzenia. Pierwszym, wydawałoby się dość bliskim były "Czechowice". I tu na trasie zaskoczyli mnie drogowcy. Oto droga łącząca Szałszę o Ziemięcice była idealna. Czarny asfalt, piękne białe pasy i ani jednej studzienki, czy innych nieprzyjemności które mogłyby wpłynąć na komfort jazdy. Co więcej, pierwszy raz w życiu wiatr wiał mi w plecy, dzięki czemu pokonałem ów blisko trzy kilometrowy odcinek przyzwoitą prędkością 40km/h, co jak na mój "rower" jest niezłym osiągiem. Szkoda, że tylko tu wiatr był po mojej stronie... Dalej już zdrowo przeszkadzał. Jednak zerkając co chwila na zegarek uznałem, że po zdobyciu pierwszego celu należy iść, a właściwie jechać za ciosem i kolejny przystanek odnotowałem w połowie długości jeziora Rzeczyce, czyli Dzierżno Duże. Tu dość zaskakująco spotkałem innego bikera, dzięki któremu dowiedziałem się, że dojazd nad samą wodę jest praktycznie niemożliwy, udaliśmy się więc w dalszą drogę. Miło było chwilę z kimś pogawędzić, jednak po kilku km pożegnaliśmy się życzliwie i udałem się dalej w kierunku centrum Pyskowic. Przejechałem obok niestety nieczynnego dziś  Towarzystwa Ochrony Zabytków Kolejnictwa i Organizacji Skansenów i głównymi traktami dotarłem do Łabęd, przejechałem przed tamtejszą śluzą Łabędy na Kanale Gliwickim i stąd już ścieżką rowerową udałem się w kierunku centrum Gliwic, gdzie spocząłem na dłuższą chwilę w przepełnionym wiosennością parku im. Chopina. Kolejnym celem miało być gliwickie lotnisko, jednak z przyczyn "niezależnych" a właściwie technicznych cel uległ zmianie - zerwała się linka z tylnych przerzutek. Musiałem udać się w dość nieprzyjemną drogę powrotną, której towarzyszyło mi tylko najwyższe przełożenie przerzutek i złośliwe, czerwone światła na niemal wszystkich sygnalizacjach dla mojego kierunku jazdy... Efekt końcowy, to tylko 56 km. Tradycyjnie niżej mała fotorelacja:

Lokomotywa TEM2 ze składem piasku pod banderą KPK-LK na lini nr 301

Lokomotywa TEM2 ze składem piasku pod banderą KPK-LK na lini nr 301

Most nad Kanałem Gliwickim w połowie długości Rzeczyc od strony Pyskowic

Parowóz Tr 4 na przejeździe kolejowym w Pyskowicach o którym więcej na "blogu obok". Podziękowania dla autora!

Śluza Łabędy na Kanale Gliwickim

Stary system regulacji przepływu na rzece Kłodnicy. Obecnie wyżej budowany jest nowy obiekt.

czwartek, 25 marca 2010

Szczęście pojęcie względne

Dzisiejszy poranek zaczął się niemal idealnie. Pozwoliłem słońcu wstać wcześniej, niż ja. Po śniadaniu udałem się na rower i tak minął mi cały poranek! Wpierw sam przejechałem leniwie kilka kilometrów leniwie wygrzewając się raczej w wiosennym słoneczku, niż przemieszczając w bliżej określonym celu. Po godzinie, w umówioną dzień wcześniej porę zadzwoniłem do Janusza "z blogu obok" i po chwili już razem przemieszczaliśmy się wciąż jeszcze pachnącą nowością ścieżką rowerową relacji Mikulczyce-Rokita. Dalej przez Gajdzikowe Górki do tamtejszych lasów, gdzie odbyliśmy ciekawe kilka km w błocie momentami do tarcz hamulcowych :) Po błocie przyszedł czas na mniej lubiany asfalt i tak jakimś cudem znaleźliśmy się na Osiedlu Młodego Górnika. Dalsza trasa zaniosła nas pod Koksownię Jadwiga, o której już kiedyś się rozpisywałem tutaj. A stąd już niemal prosta droga znów Kopalnianą, nasypem kolejowym w stronę "Annaszachtu", gdzie udało nam się upolować przejeżdżające pociągi TEM2 z ciekawym dodatkiem. Zresztą, więcej w fotorelacji poniżej:
Ilość błota wprost proporcjonalna do frajdy, jaką sprawiała jazda

Gatunek wymierający - czynny szyb na Os. Młodego Górnika

Studzenie koksu połączone z lokalnymi opadami deszczu :)

Lokomotywa TEM2 pod banderą PTTK Holding

Mój ulubiony przejazd kolejowy, a na nim ów ciekawy dodatek do TEM2

Bociany już są, wiosna chyba już też :)

wtorek, 23 marca 2010

Rowerowo x2

I tak kolejny raz ruszyłem w drogę, jednak dziś z Januszem "z blogu obok", jak to przeczytałem na innym blogu "obok" (pozdrawiamy). Po ustaleniu planu działania ruszyliśmy spod mojej "rezydencji" wpierw na naszą Mikulczycką hałdę, by wykorzystać dobrą widoczność i co nieco uwidocznić na zdjęciach. I tu już szybkie podziękowania dla Janusza "z blogu obok", za użyczenie aparatu, oraz efektu końcowego w postaci cyfrowej. Dalej nasza wspólna droga była podobna do mojej wczorajszej, to znaczy ulicą Leśną w kierunku Radiostacji. Tam dłuższy postój poświęcony głównie robieniu zdjęć i droga powrotna, znów podobnie do wczoraj, ulicami Leśną, przeskok na Kopalnianą, dalej nasypem kolejowym aż pod staw zwany "Annaszacht" na wiadukt nad starą, dobrą DK88 i powrót do domów. Więcej do zadumy w fotorelacji:

Widok z Mikulczyckiej hałdy w stronę centrum Zabrza.

Zaskakująco prężna budowa A1 w miejscu przecięcia ul. Leśnej.

Wieża Radiostacji 110,7 m.

Ot taki sobie ja. Błagam, nie wypowiadajcie się na temat mojego środka transportu :)

I znów taki ja. Wystawa reprodukcji starych pocztówek pod Radiostacją.
Dlaczego by nie...?

poniedziałek, 22 marca 2010

Sezon rowerowy

Sezon rowerowy uważam za... otwarty! Od dziś tak bardzo oficjalnie, choć od chyba tygodnia co jakiś czas zaglądałem czy i jak rower przeżył zimowe lenistwo. O dziwo przeżył podobnie do mnie i chętnie zabrał mnie po horyzont i dalej znudzony blisko półrocznym nieużywaniem. I tak po kilku dniach małych prób i dzisiejszego "większego" wyjazdu stwierdzam uroczyście, że rower poza nasmarowaniem łańcucha i dokręceniem kilku śrub trzyma się całkiem nieźle. A sama droga to już inna bajka: otóż jadę sobie ulicą Leśną, mijam las, a tam... A1 się buduje. Normalnie pierwszy raz widzę plac budowy, na którym ludzie pracują, maszyny warczą, koparki przerzucają ziemie, otwornice wiercą i wszystko wręcz wygląda jak z innej bajki, tudzież kraju. Tu wolałem się upewnić, ale jednak, znaki napisane w znanym mi języku Polskim, to znaczy, że koniec świata jednak jest blisko... Nie rozkminiając dłużej nad całokształtem na pozór chaotycznej pracy udałem się w dalszą drogę kierując się wprost na widoczny gdzieś w oddali wierzchołek najwyższej w Europie (jeśli nie świecie) drewnianej budowli - Gliwickiej Wierzy Radiostacji. Tu zaczerpnę nieco do wiedzy przechowywanej dzielnie i mężnie w niezastąpionym źródle informacji: Wikipedii. 

"Radiostacja gliwicka - drewniana wieża nadawcza położona w województwie śląskim w mieście Gliwice w pobliżu ul. Tarnogórskiej. Wysokość 111 m daje jej status najwyższej zbudowanej w całości z drewna budowli na świecie. Obecnie kompleks wieży i otaczających budynku tworzy Muzeum Historii Radia i Sztuki Mediów – Radiostacja Gliwice. Jest to oddział Muzeum w Gliwicach."

Polecam poczytać więcej, bo są naprawdę ciekawe informacje w stylu liczby szczebli na szczyt xD

I tu kolejna ciekawostka, bynajmniej jak dla mnie, bo teren wokół Radiostacji został pięknie wyremontowany, są ścieżki, ławki, fontanny i kwiaty, choć te dwa ostatnie co prawda jeszcze niezbyt okazałe, bo fontanny bez wody, a kwiaty bez kwiatów. Nie mniej zrobiło to na mnie pozytywne wrażenie i zmusiło mnie by zejść na chwilę z roweru i napatrzeć się nieco i znów poddać wątpliwości moja aktualną lokalizację w Polsce.
Droga powrotna nie opływała już w wiele ciekawych sytuacji, tak więc pozostawiam na koniec do zadumy skromną fotorelację mojej pierwszej w tym roku wojaży. 





sobota, 20 marca 2010

Nim przyjdzie wiosna

Jarosław Iwaszkiewicz - Nim przyjdzie wiosna 

Nim przyjdzie wiosna,
nim miną mrozy,
w ciszy kolebce
nade mną sosna,
nade mną brzoza
witkami szepce.

Szepce i śpiewa
niby skrzypcowa
melodia cicha,
melodia nowa,
której nie słychać,
która dojrzewa.

Tak się zapadam
jak w śniegu puchy
w jesienne liście
i tylko duchem
słucham i badam
czy noc nadchodzi
czy świt się rodzi,
czy rzeczywiście?

I tylko przez sen
wyciągam ręce
- to mnie nie budzi,
nie chcę nic więcej –
bo wiem, że jestem
w nieskończoności,
w morzu miłości
do ludzi.

Do tych słów muzykę napisał i zaśpiewał Czesław Niemen, co można bez większych problemów znaleźć na przykład na youtube 

środa, 17 marca 2010

Zmiany

Jak to leci w jednej piosence "nie bój się zmiany na lepsze"...
Zabierałem się za te zmiany już ponad miesiąc i w końcu są. Chiałem, żeby było bardziej wiosennie, ale chyba nic z tego nie wyszło xD Uwolniłem się chociaż spod narzuconego, googlowego stylu i zrobiłem coś sam. Ładne? Nie ładne? Oceniajcie, komentujcie, bo i od was zależy wygląd tego bloga...

piątek, 12 marca 2010

Odejście

Jak to już wiele osób wie, a inni jeszcze nie, odszedłem z zakonu. Spokojnie, decyzja była głęboko przemyślana, przemodlona i przerozmawiana. Właściwie cieszę się, że podjąłem tą trudną decyzję. Przez pół roku (bez dwóch dni) zdążyłem wiele przeżyć, nauczyć się i poznać jakby zza kulis. Przyznam, że miałem różne oczekiwania, ambicje, plany, jednak to wszystko stopniowo ulegało weryfikacji ucząc mnie cennej pokory. Chciałbym podziękować tym, którzy towarzyszyli mi w tej drodze, czyli przede wszystkim współbraciom postulantom, ojcom i braciom franciszkanom z Kłodzkiego domu, ale i z innych, których drogi życia przecięły się z moją, a może czasem biegły równolegle. Dziękuję też paniom kucharkom (panie: Ania, Teresa i Zosia), organistkom, zwłaszcza Marcie, za naukę i cierpliwość, oraz naszym nauczycielkom. Wielkie Bóg Zapłać!


poniedziałek, 8 marca 2010

Szczeliniec 919 m n.p.m.

Wczoraj byliśmy na Szczelincu. Cała frajda była w tym, że schody i ogólnie wszystkie pochyłości wiodące na szczyt a później na dół były fantastycznie oblodzone i ośnieżone. Nic sobie nie złamałem, nigdzie nie spadłem, a bawiłem się świetnie. Szkoda tylko, że nie była to do końca samotna wędrówka, a jednak samotna. Cóż odkryłem? Powiedzieć, że góry są piękne to chyba najdelikatniej mówiąc głupstwo. Są niesamowite, że chce się wracać, iść,podziwiać i oddychać pełną piersią tym powietrzem, wiatrem, który je otula każdego dnia. Ktoś napisał, że aby zobaczyć że góra jest wielka wcale nie trzeba wejść na jej szczyt. Ale z drugiej strony sądzę, że aby docenić piękno gór trzeba w nie wejść, zdobyć szczyt i zadumać się na chwilę podziwiając to wszystko, co zostało w dole, wszystkie problemy, smutki, zmartwienia, plany, ludzi, miejsca, czas... Jest coś magicznego w górach, że chcę wracać...

Na koniec piosenka, którą znałem, a usłyszałem w schronisku przy kubku ciepłej herbaty:

piątek, 5 marca 2010

Idzie sobie wiosna

Cóż powiedzieć po tym, jak zdumiony z samego rana wyglądałem za okno? Nie mam już siły się złościć, lepiej będę się śmiać...
"Idzie sobie wiosna Słychać świergot ptaka, Ładna to piosenka Tylko głupia taka..."
Autor: Władysław Sikora, Wiosenna pieśń radości
a zapowiadała się taka miła, ciepła i słoneczna wiosna, już bez śniegu, powodzi i tym podobnych...