poniedziałek, 22 marca 2010

Sezon rowerowy

Sezon rowerowy uważam za... otwarty! Od dziś tak bardzo oficjalnie, choć od chyba tygodnia co jakiś czas zaglądałem czy i jak rower przeżył zimowe lenistwo. O dziwo przeżył podobnie do mnie i chętnie zabrał mnie po horyzont i dalej znudzony blisko półrocznym nieużywaniem. I tak po kilku dniach małych prób i dzisiejszego "większego" wyjazdu stwierdzam uroczyście, że rower poza nasmarowaniem łańcucha i dokręceniem kilku śrub trzyma się całkiem nieźle. A sama droga to już inna bajka: otóż jadę sobie ulicą Leśną, mijam las, a tam... A1 się buduje. Normalnie pierwszy raz widzę plac budowy, na którym ludzie pracują, maszyny warczą, koparki przerzucają ziemie, otwornice wiercą i wszystko wręcz wygląda jak z innej bajki, tudzież kraju. Tu wolałem się upewnić, ale jednak, znaki napisane w znanym mi języku Polskim, to znaczy, że koniec świata jednak jest blisko... Nie rozkminiając dłużej nad całokształtem na pozór chaotycznej pracy udałem się w dalszą drogę kierując się wprost na widoczny gdzieś w oddali wierzchołek najwyższej w Europie (jeśli nie świecie) drewnianej budowli - Gliwickiej Wierzy Radiostacji. Tu zaczerpnę nieco do wiedzy przechowywanej dzielnie i mężnie w niezastąpionym źródle informacji: Wikipedii. 

"Radiostacja gliwicka - drewniana wieża nadawcza położona w województwie śląskim w mieście Gliwice w pobliżu ul. Tarnogórskiej. Wysokość 111 m daje jej status najwyższej zbudowanej w całości z drewna budowli na świecie. Obecnie kompleks wieży i otaczających budynku tworzy Muzeum Historii Radia i Sztuki Mediów – Radiostacja Gliwice. Jest to oddział Muzeum w Gliwicach."

Polecam poczytać więcej, bo są naprawdę ciekawe informacje w stylu liczby szczebli na szczyt xD

I tu kolejna ciekawostka, bynajmniej jak dla mnie, bo teren wokół Radiostacji został pięknie wyremontowany, są ścieżki, ławki, fontanny i kwiaty, choć te dwa ostatnie co prawda jeszcze niezbyt okazałe, bo fontanny bez wody, a kwiaty bez kwiatów. Nie mniej zrobiło to na mnie pozytywne wrażenie i zmusiło mnie by zejść na chwilę z roweru i napatrzeć się nieco i znów poddać wątpliwości moja aktualną lokalizację w Polsce.
Droga powrotna nie opływała już w wiele ciekawych sytuacji, tak więc pozostawiam na koniec do zadumy skromną fotorelację mojej pierwszej w tym roku wojaży. 





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)