piątek, 22 października 2010

Bytomska Masa


Kolejny raz przyszło zmierzyć się z niemiłą pogodą  i ruszyć w stronę Bytomia. Tym razem moje towarzystwo stanowił Kubush, z którym ruszyliśmy nieco wcześniej. Powoli daje się we znaki brak częstego jeżdżenia na dwóch kółkach, bo trudno było złapać rytm, a porywiste podmuchy wiatru i ledwo kilka stopni Celsjusza na plusie lekko zmrażało kończyny skutecznie je zniechęcając do współpracy. Jednak nie było tak źle i dotarliśmy do celu całkiem słusznym tempem.
Masa rozpoczęła się tradycyjnie na Rynku, my jednak pierwszy raz ruszyliśmy spod sklepu organizatora, skąd zawsze wyrusza ekipa nieco wcześniej. Oczywiście już na samym Rynku czekało sporo rowerzystów, w tym zaprzyjaźnieni ludzie z Gliwic, co sprawiło, że znów poczułem się jakoś swojsko.
Trasa została w ostatniej chwili zmieniona, ze względu na liczne korki w całym Bytomiu, mecz Polonii i inne okoliczności. Tak więc ruszyliśmy w kierunku celu, którym tym razem było kąpielisko, gdzie czekała na nas ciepła grochówa i ognisko. Niby prosto do celu, a jednak kawałek przejechaliśmy po mieście i nie jeden kierowca mógł się zdziwić widokiem setki oświetlonych rowerów sunących ulicami. Coś pięknego, a mnie przypadło uwiecznienie tego piękna równie pięknym aparatem - lustrzanką. Co wyszło ze zdjęć nie za bardzo wiem, ale coś na pewno.
Na koniec, już przy grochówie i ognisku przypadł mi zaszczyt zaproszenia wszystkich na kolejną Zabrzańską Masę Krytyczną. Zestresowałem się, bo nawet nie pomyślałem, co powinienem mówić, ale jakoś się udało i nie skończyło się to na zawieszeniu do mikrofonu dźwięku w stylu "eeeeee". Uff, już po wszystkim.
Powrót znów zanotowaliśmy we dwóch, a przy okazji odbył się chrzest bojowy nowego oświetlenia. Przednia lampka spisała się znakomicie oświetlając wręcz wzorowo trasę przede mną. Zresztą już na Masie wzbudziła dość spore poruszenie. Jednak nie żałuję wydanych pieniędzy na to cudeńko. Uchwyt handmade wykonany z pomocą Janusza też się spisał bez zarzutu i lampa ani razu nie drgnęła niepotrzebnie. Teraz chyba już pora zacząć wymieniać resztę, czyli rower. Jeśli oczywiście znajdą się na to środki. Oby, bo powoli jazda na nim przestaje sprawiać radość, a przynosi różne niespodzianki i domaga się coraz częstszych napraw.
Więc to chyba na tyle z dziś, zapraszam zaś, na kolejną Masę.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)