Kolejny raz porywam się z motyką na słońce, bo chciałoby się ubrać w słowa genialne wydarzenie, w którym udziału nie da się właściwie zastąpić słowami. Zebraliśmy się z Jankiem nieco za późno, żeby po ciężkim dniu pracy odreagować na znakomicie zapowiadającym się koncercie w ramach Gliwickich Juwenalii Politechniki Śląskiej, które obchodzone są pod nazwą Igry. Acid Drinkers i Coma, to był nasz cel, a ponieważ zespoły miały zagrać ostatnie, nie śpieszyliśmy się, co okazało się małym błędem. Przed wejściami na lotnisko, gdzie cała impreza miała miejsce, przywitały nas nieprzebrane tłumy, które najwyraźniej miały podobny pomysł na spędzenie wieczoru, co my. Gdy już kulturalna ochrona z grupą szturmową potraktowała nas tarczami i przeszukała w ramach unijnych zapewne wymogów, dotarliśmy w końcu pod scenę, gdzie był już niezły młyn, a Acid szalało na dobre. Szybko zechciałem dołączyć do ekipy w pogo, jednak kilka piosenek później stwierdziłem, że takiego czegoś jeszcze nie widziałem i musiałem odpuścić. Resztę wiec koncertu spędziłem w pobliżu sceny, jednak poza zasięgiem szalejącego tłumu. Świetna atmosfera, a zarówno Acid, jak i Coma, dały z siebie naprawdę wszystko, co najlepsze. Kawał świetnej muzyki i wielkiego kunsztu w kontakcie z publiką. Znakomity klimat zapewnili nam też dźwiękowcy, którzy bardzo dobrze zmiksowali dźwięk, oraz oświetleniowcy, którzy mocno utrudnili robienie zdjęć, jednak odczucia wizualne doskonale dopełniały dźwięk i wszytko inne, co się działo. Tylko bolesny powrót "z buta" z Gliwic-zajezdni i wizja wstania za kilka godzin do pracy nie były już tak przyjemne...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)