czwartek, 4 kwietnia 2013

Od cywilizacji uciec na chwilę

Gdy znajomym zaczynają w domu płakać dzieci, a przynajmniej jedna maleńka i urocza istota, a innym czas ogranicza rytm powrotów z pracy z jednej i rozsądna godzina położenia się spać z drugiej strony, trzeba ratować się szybkimi spacero-marszami i śladowymi ilościami tego, co się lubi. Zatem dziś wybraliśmy się na intensywny spacer do lasu pod pretekstem wyprowadzenia Mony - husky Kubusha.
Zebraliśmy więc cały nasz minimalistyczny "survival pack", czyli kuchenki z demobilu, kubek, wodę i pakiet deserowy z francuskiej racji żywnościowej, aby choć dziesięć minut móc cieszyć się absolutnym brakiem cywilizacji i możliwie niewielką ilością telefonów ze świata zewnętrznego. Telefonów jednak uniknąć się nie dało, a przejaw cywilizacji słychać było z oddali, nie mniej pójście w ślad za sarnami zaowocowało znalezieniem naprawdę dobrego miejsca do obserwacji niemal całego lasu wokół, samemu będąc dobrze ukrytym przed wzrokiem nieproszonych gości.
Od lewej:  ESBIT, kuchenka Armii Szwajcarskiej, oraz mikro z francuskiej racji.
Rozłożyliśmy nasz minimalistyczny sprzęt i testowo postanowiliśmy zmierzyć czas, jaki zajmie doprowadzenie wody do wrzątku na trzech różnych kuchenkach w wersjach minimum. Bezsprzecznym faworytem byłaby tu kuchenka gazowa, my jednak celowo jej nie zabraliśmy.
Wygrała więc żelowa kuchenka polowa Armii Szwajcarskiej z wynikiem około 5 minut. Z ciekawszych obserwacji: tak, metalowa puszka też się nagrzewa, oraz tak, jest niestabilna gdy zapada się w śniegu, oraz tak, w ogóle jest niestabilna.
Drugie miejsce przypadło kuchence polowej Kocher ESBIT BW z paliwem stałym w formie tabletek, sztuk dwie. Tu wielkim atutem jest kompaktowy rozmiar - cała konstrukcja złożona, z dwudziestoma tabletkami wewnątrz jest wielkości paczki papierosów. Konstrukcja jest też bardzo stabilna.
Ostatnie zaś miejsce przypadło konstrukcji z francuskiej racji żywnościowej - wygiętej blaszce, która pozostaje już w tej formie "na zawsze", przez co zajmuje sporo miejsca, a krawędziami zaczepia o wszystko wokół. Zapalona tabletka paliwa stałego sprawiła, że konstrukcja zapadła się w śniegu, a roztopiony śnieg zgasił paliwo - trzeba było się ratować ustawieniem konstrukcji gdzieś wyżej.
Wnioskiem pobocznym była wyższość kubka "za cztery złote" ze stali nierdzewnej nad aluminiowym, który odprowadzał ciepło szybciej, niż kuchenka była w stanie je wytworzyć, przez co woda z ledwością się zagotowała. Bogatsi o te wnioski ruszyliśmy żwawo ku siedzibom ludzkim, płaczącym dzieciom, dzwoniącym telefonom i hałasem ulic snując kolejne plany kolejnej, przynajmniej godzinnej eskapadzie z dala od cywilizacji.

1 komentarz :

  1. a wiosny nie spotkaliście przypadkiem.... nie przyprowadziliście... gdzie ona się podziewa??

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)