Po samochodowych wojażach z żoną przyszedł czas na nieco aktywniejszy wypoczynek - rower. W zasadzie w trakcie tego urlopu za cel postawiłem sobie spędzić w siodle możliwie każde popołudnie, czy wieczór. Póki co, o ile nie spędzaliśmy dnia w inny, zaplanowany sposób, udawało się to całkiem przyzwoicie.
W sobotę zrobiliśmy z Jankiem pętlę na Radiostację i powrót przez Czechowice - wpadły niemal dwie dyszki. To nieźle, biorąc pod uwagę, że w tym roku nie przejechałem chyba nawet setki. I mocno odczułem ten brak kondycji na własnej skórze. No ale cel był ambitny, więc w niedzielę zaatakowaliśmy kolejne leniwe kilometry. Wczoraj zaś udało się zrealizować nieśmiałe przymiarki do pierwszej rowerowej wycieczki z Żoną. Mimo zapewnień, że jej rowerowe aspiracje kończą się na posiadaniu dwóch kółek w piwnicy udało się znaleźć kompromis. Wsiadła wiec na przygotowanego przeze mnie szosowego Scotta, który od niepamiętnych czasów kurzył się na strychu i razem ruszyliśmy najspokojniejszymi uliczkami przekonać się, że jednak nie jest tak źle. Ostatecznie wpadło szczęśliwe 13 kilometrów, wszyscy przeżyli i mamy na to nawet dowody, których będzie można ujawnić w stosownym czasie.
Tymczasem dziś przyszło mi kręcić samotnie. Zupełnie nie miałem pomysłu na tę wycieczkę, ale nim się obejrzałem, dotarłem na lotnisko gliwickiego aeroklubu. Droga nie była specjalnie wymagająca, tempo raczej spacerowe a i czas nie naglił, więc po krótkim postoju i podziwianiu wieczornej krzątaniny na pasie startowym ruszyłem dalej. Postanowiłem wracać przez gliwicką starówkę, gdzie coraz bardziej wypierany jest ruch samochodów na rzecz pieszych. Zmiana, jaką przeszło to miejsce, jest niesamowita: wreszcie widać tu tętniące życie, otwarte ogródki przy lokalach... Oby tak dalej, bo aż chce się tutaj przespacerować, usiąść, porozmawiać - z dala od hałasu i dyskomfortu jaki tworzą śmigające tuż obok ciebie samochody. Oby więcej takich bezpiecznych przystani w naszych miastach! I tym optymistycznym akcentem zamykam kolejny dzień swojego pierwszego od dawna prawdziwego urlopu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)