Święta powoli dobiegają końca, pogoda się poprawia jakby na złość, a nadmiar kalorii ciąży tu i tam. Wybrałem się więc późnym popołudniem rozprostować nieco skrzydła i pokrążyć nad najbliższą okolicą. Wiosna zdaje się przypomniała sobie o tej krainie i moje dzisiejsze ścieżki przesiąknięte były śpiewem ptasich szaleńców, którzy musieli ustąpić jedynie czasem przenikliwemu wyciu strażackich wozów, które miały nazbyt pracowity "lany poniedziałek". Zresztą z perspektywy kilkudziesięciu metrów ponad miastem było doskonale widać przyczynę ów wyjazdów heroicznych ludzi - co rusz na horyzoncie unosiły się snopy dymu nad wypalanymi łąkami... I tym sposobem próba umknięcia i zdystansowania się nieco od codzienności spełzła na niczym. Sięgnąłem po lornetkę i aparat do spółki i od niechcenia upolowałem kilka przemysłowych symboli mojego Zabrza - symboli, których niestety coraz mniej... Jakość może często niespecjalna, ale i przejrzystość powietrza za sprawą wspomnianych licznych pożarów nie była taka, jak sugerowały dzisiejsze prognozy i wykresy.
Szyb kopalni Ludwik (Ludwigsglück) - odległość 2.3 km. Dalej widać część instalacji Koksowni Zabrze, natomiast na ostatnim planie dwa bliżej niezidentyfikowane kominy - postaram się wkrótce uzupełnić ten brak.
Elektrociepłownia Zabrze - odległość 5.4 km. To najwyższy komin w okolicy - 250 m. Wybudowany został w 1985 roku. Ostatnio odmalowany - pierwotnie pasy były nieco węższe, później komin miał pasy jedynie u szczytu. Widać także (niestety) postępy przy wyburzaniu jednego z trzech mniejszych kominów. Obecnie dwa pozostałe są wciąż używane, jednak planuje się wkrótce wyburzenie także i ich.
Koksownia Jadwiga - 2.7 km w linii prostej, moimi krętymi drogami jednak wyszło to nieco dalej.
Ostatni z odleglejszych widoków, najbliższy zarazem, bo 2,1 km. Szyb "Gigant" kopalni "Pstrowski", wcześniej "Hedwigswunsch", później "Bertha Hedwig", w czasie II wojny "Jadwiga".A to już drewniana chłodnia kominowa koksowni Jadwiga.
I z dalszej perspektywy wraz z wiaduktem, którym niegdyś biegł wąski tor łączący koksownię z kopalnią "Pstrowski".
Tym razem gaszenie koksu zaskoczyło mnie nie z tego miejsca, z którego planowałem zrobić zdjęcie - cóż, trudno, może innym razem wyjdzie jak trzeba.
Na koniec nieco panoramiczne ujęcie Jadwigi wraz z zachodzącym słońcem.
Chyba tylko my potarfimy cieszyć się tym krajobrazem, dostrzegamy piękno w nim tam, gdzie inni wzruszają ramionami... my związani z tą krainą. Nawet jak wyjeżdzamy, to nigdy całkiem, nigdy do konca. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń