piątek, 28 stycznia 2011

Podbój Katowic

Pierwsza Katowicka Masa Krytyczna w tym roku. Tak wyszło, że i pierwsza dla mnie. Bardzo się cieszę, że udało się dziś na tyle zmobilizować, żeby wybrać się na rower w sumie dwa razy i nakręcić niemal 80 km. 
Pierwszy wypad zawdzięczam Rychowi, z którym dzień wcześniej się zGGadaliśmy na bika. Efekt wypadu można z jego perspektywy znaleźć tutaj. Ja za swej strony dodam jedynie tyle, że objechaliśmy kilka moich ulubionych miejsc, które na początku zaszłego sezonu odwiedzałem bardzo często, a w tym roku jeszcze nie dane mi było odwiedzić. Bardzo się też cieszę, że mojemu towarzyszowi przypadły do gustu i są rokowania na rychłe ich odwiedzenie, gdy tylko nieco się zazieleni, by spojrzeć na to z nowej perspektywy i przy lepszej pogodzie, choć ta dziś wcale nie jest zła.
Drugi natomiast dziś wyjazd zawdzięczam poniekąd Kubushowi, który usilnie mnie zachęcał do wyjazdu na Masę, mnie jednak perspektywa jazdy do Katowic mówiąc najkrócej dziś nie bawiła. Z drugiej jednak strony rozmawiałem dzień wcześniej jeszcze z Danielem, który chciał jechać do Bytomia. To przelało szalę goryczy, gdyż jak wszyscy wiemy, od tego roku nasze sąsiednie miasto ze swoim organizatorem zmieniło termin Masy na taki, jaki jest na całym Bożym świecie. No owszem, ale na całym świecie nie ma takiej metropolii jak Śląsk i ze strony Gliwic, a później Bytomia i Zabrza to był ukłon w stronę matki Katowickiej Masy, która była pierwsza. Chcemy się łączyć, a piątków w miesiącu jest co najmniej cztery, dlatego z racji niewielkich odległości jeździmy do siebie nawzajem jeszcze bardziej propagując Masę, pokazując, że wspólnie świetnie się bawimy i współpracujemy dla naszego wspólnego dobra, dobra rowerzystów. Amen, alleluja!
Wróćmy jednak na szosę i własne koła, bo nim się obejrzałem, a już Daniel czekał pod moimi drzwiami, więc ruszyliśmy do Kubusha. Nie wiele później dołączył Rychu i MacAron, co stanowiło niemal komplet. Niestety Nax z przyczyn od siebie niezależnych (i tak uwielbiamy koty) dogonił nas dopiero w Chorzowie. Trasa była najprostszą z możliwych i jechało się bardzo przyjemnie, a nawet nieco ciepła się nazbierało od ustawicznego kręcenia. Dotarliśmy nader szybko, mając dobre pół godzinki na wspólne marznięcie z rowerowymi towarzyszami, a tych już było całkiem sporo. Dołączyła też nieco bardziej leniwa część reprezentacji z Gliwic, która na większą część swojej drogi zamieniła koła rowerów na stukot kół pociągu. Ale najważniejsze, że byli, że przyjechali. Razem zebrało się jakieś 33 duszyczek, jak to ładnie ktoś u siebie na blogu ujął. Ruszyliśmy na wspólną trasę kręcąc się na każdym rondzie i nieustannie dziwiąc kierowców. Trzeba jednak przyznać, że jak na stolicę województwa, miasto było całkiem wyludnione. Cóż, ferie, sesja, zimno? Chyba tak...
Powrót z imprezy, po dłuższych negocjacjach powzięliśmy tą samą trasą i metodą, zatrzymując się jedynie w zaprzyjaźnionej sieci ogrzewanych pomieszczeń serwujących różnorakie zjadliwe różności i ciepłą kawusię, a wszystko pod wielką literą "M". Postój dobrze nam zrobił, bo na Masie, a już najbardziej czekając na nią, dość wymarzliśmy. Pełni nowych sił wróciliśmy do walki z chłodem, krajobrazem asfaltu po wybuchach bomb i własnymi słabostkami. Jednak bez problemu dojechaliśmy na pl. Wolności, gdzie we wspaniałej atmosferze zakończyliśmy wspólną drogę, bo rozjechać się na wszystkie strony. Ja wracałem z Danielem, który wciąż miał w sobie masę niespożytej energii, której bynajmniej nie zamierzał dziś jeszcze marnować na naukę do jutrzejszego examu. Jakoś mu się nie dziwię.
Tak upłynął wspaniały, rowerowy dzień. A już za tydzień zapraszamy na Masę do Gliwic :)

3 komentarze :

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za mobilizację na przejazd na Górnośląską/Katowicką Masę.

    Dzięki temu zrobiłem pierwszą 100tkę w 1-den dzień (: Pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Facet, jakbym miał takie wtyki u faroża na parafii co Ty, to ten tekst o Masie w Bytomiu bym z ambony do wiernych zgromadzonych tłumnie wyraził.

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)