Bo ktoś jeszcze przypadkiem tego nie wie? GMK skończyła już dwa lata, więc wypadało to jakoś uczcić. Wybór padł na Chudów, który leży dość blisko i Zabrza i Gliwic, a nawet w miarę blisko Katowic, bo rowerowa elita zjechała się właśnie z tych i sąsiednich miast. My, w sensie część Zabrza, spotkaliśmy się na pl. Wolności i stamtąd ruszyliśmy zacnym peletonem i ślimaczym tempem, by każdy dał sobie radę bez większej zadyszki. Mimo to do celu dotarliśmy w nieco ponad pół godziny.
Sporo znajomych uśmiechniętych buzi już tam było, a jeszcze nieco dojeżdżało. Generalnie było dość tłoczno i gwarno z racji na piękną pogodę, którą nie tylko nam udało się wykorzystać dla ruszenia się z domu. Na szczęście nasza ekipa ulokowała się w zaklepanym miejscu z paleniskiem w centrum uwagi. Były kiełbaski, soczki i symboliczny toast, oraz głośne "sto lat", czyli wszystko, co trzeba, by urodziny uznać za udane. Świetne towarzystwo dopełniło znamienity klimat, a tuzin paparazzi zdawał się być liczniejszy od uczestników, bo zewsząd słychać było pstrykanie migawek. Na koniec losowanie nagród, które wywoływało najwięcej emocji. Kupony na serwis, rękawiczki, lampki i torba podsiodłowa, oraz firmowe gadgety Masy znalazły swoich szczęśliwych nowych właścicieli.
Powrót minął nam liczniej i nico szybciej, a kolejne osoby odbijały w swoją stronę. Ostatecznie zostałem tylko ja i Goofy, którego postanowiłem odprowadzić. Oprowadził mnie jeszcze po swoich włościach, a resztę czasu spędziliśmy jeszcze na miłej pogawędce. Jednak coraz częstszy widok rowerów z zapalonymi światełkami zakończył naszą rozmowę. Choć po zdjęciu okularów świat wcale nie wydawał się tak ciemny, to zapaliłem i swoje mrygadełka i skierowałem się w samotną drogę powrotną, z okularami na nosie, a jak.
Powrót minął nam liczniej i nico szybciej, a kolejne osoby odbijały w swoją stronę. Ostatecznie zostałem tylko ja i Goofy, którego postanowiłem odprowadzić. Oprowadził mnie jeszcze po swoich włościach, a resztę czasu spędziliśmy jeszcze na miłej pogawędce. Jednak coraz częstszy widok rowerów z zapalonymi światełkami zakończył naszą rozmowę. Choć po zdjęciu okularów świat wcale nie wydawał się tak ciemny, to zapaliłem i swoje mrygadełka i skierowałem się w samotną drogę powrotną, z okularami na nosie, a jak.
Zdjęcie z wypadu do Chudowa by bttf.pl |
Chętnie też bym z Wami pojechał, ale biletu turystycznego nie chciałem zmarnować.
OdpowiedzUsuń