piątek, 1 kwietnia 2011

Szczęście względne

Poranek nie wróżył dziś udanego popołudnia, jednak wszyscy wiemy, że w Gliwicach o pogodę organizatorzy dbają. Pełen więc zaufania w tej kwestii różnymi sposobami skontaktowałem się z rowerową bracią, by jak zawsze nie jechać samemu na kolejną Gliwicką Masę Krytyczną. Dzień jednak okazał się mieć dla nas w zanadrzu kilka pechów. Oto jeszcze nie wyjechaliśmy, a po krótkim dochodzeniu mój towarzysz wykrył pokaźny kolec w swojej oponie. Oczywiście wyjęcie go zakończyło się długim psssyt i natychmiastowym przystąpieniem do akcji ratunkowej. Z wymianą poradziliśmy sobie już w trójkę, bo dojechał Janusz, w nieco ponad 10 minut, więc do Kubusha już dotarliśmy lekko spóźnieni. Na szczęście do Gliwic blisko jest, wiec już na spokojnie.


Na miejscu już pełno uśmiechniętych właścicieli rowerów, podjechaliśmy się więc przywitać z wszystkimi. Tym razem przypadł mi zaszczyt pomagania w prowadzeniu peletonu, który był asekurowany w pełni już legalnie przez policję i straż miejską. Prawdę powiedziawszy to niewiele było do roboty, więc cieszyłem się przejazdem i rozmawiając z towarzystwem. Przez walkie-talkie dowiedziałem się, że uczestników zebrało się aż 120! Bardzo ładnie też to wyglądało z perspektywy czoła peletonu, więc z zewnątrz musiało być jeszcze lepiej.

Tradycyjnie po całym przejeździe wybrałem się z ekipą na after, w tradycyjnej lokalizacji. Tam też zebrała się spora ekipa, a z rozpaleniem ogniska tym razem nie mieliśmy większych problemów. Wspaniała atmosfera, wspólne planowanie kolejnych wypadów i oczywiście ustawka na jutro i niedzielne wspólne świętowanie urodzin GMK. To już dwa lata...


Zdjęcia tradycyjnie dzięki uprzejmości Janka.

1 komentarz :

  1. kurcze ja znów na II zmianę miałem, mój zmiennik ma w piątki szkołę i mam tylko jeden w miesiącu na który przychodzę na rano i kich jest straszna :/

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)