wtorek, 19 lipca 2011

Teatr "A" - Siewca

Czas sprostać wyzwaniu, co za pierwszym razem niezbyt się udało, a czego świadkiem jest poprzedni wpis o tym samym tytule, co dziś. Dlaczego to tak wielkie wyzwanie? Dziś mogę podsumować poprzednie słowa, bo z perspektywy czasu widzę, że w tej przypowieści odnalazłem się w roli skalistej gleby, w niewiele czasu po odejściu z klasztoru. Niby jakiś żal, tęsknota, a z drugiej strony ta decyzja jednak wydaje się być słuszną.


”Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słonce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły miedzy ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemie żyzna i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!”. Mt 13,03-9.


I na tym cytacie z Pisma Świętego powinna się zacząć i zakończyć próba refleksji nad widowiskiem, do którego zaprosili nas aktorzy. Jednak pomysłowość Teatru „A” daleko wykracza poza samą ramę przypowieści o siewcy i na jej kręgosłupie niejako buduje nową, większą i bogatszą rzeczywistość przenosząc to, co opowiadał Chrystus przed dwoma tysiącami lat, w dzisiejsza, trzecie już tysiąclecie.



Jeszcze jedno zdanie z Nowego Testamentu, które jest bezpośrednio po powyższym fragmencie będzie mi pomocne: ”Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?”. Dziś to Teatr mówił do nas w przypowieściach, a my mogliśmy poczuć się, jak ci, którzy kiedyś słuchali Jezusa i zastanawiali się o co tak właściwie chodzi. Nie ma uniwersalnego klucza, w jaki można rozgryźć ten spektakl. Każdy, jeśli tylko poświęci na niego choć chwilę swojej uwagi, znajdzie w nim coś dla siebie, jak to się często mówi. I mnie kolejny raz się udało.


W koło zapach zboża, czy można wymarzyć sobie piękniejszą scenerię? Jedna, bardzo ważna cecha człowieka - wolna wola. Niejako wokół niej toczy się cały spektakl, który jest walką między dobrem, a złem. Bóg powołuje Siewcę, aby ten zasiał ziarno Jego słowa w świecie. Siewca dba o to, by ziarno padło wszędzie, nawet jeśli z ekonomicznego punktu widzenia to miejsce się do tego zupełnie nie nadaje. Ale Bóg nie jet ekonomem i zawsze wychodzi poza statystyki dając szansę każdemu na usłyszenie Jego Ewangelii i uwierzenie w niej. Bo o ileż cenniejsza jest jedna zagubiona owca od całego stada z innej przypowieści? Każdy z nas ma szansę nawrócenia i naszym powołaniem jest stale się nawracać. Zło tu bynajmniej nie śpi, bo to za jego sprawą i przez nasze słabości musimy tak ciągle się starać. Zły kusi nas rożnymi kolorowymi szkiełkami, cennymi nagrodami, brawami publiczności, łechce naszą próżność i sięga jeszcze głębiej i dalej do wszystkich naszych ludzkich słabości, żeby tylko zaciągnąć nas do siebie. A my możemy poczuć się nieco jak w teleturnieju, gdzie publiczność zdaje się krzyczeć "graj dalej, wygrasz" popychając nas do coraz obrzydliwszych zachowań. Tylko że, gdy w końcu w cudzysłowie "wygramy" w wyścigu szczurów i mamy już "wszystko", okazuje się, że tak na prawdę po drodze pozabijaliśmy wszystkich przeciwników i nie mamy teraz nawet z kim świętować tego egoistycznego tryumfu. Na szczęście Bóg zawsze pozwala nam wrócić do siebie, zawsze możemy się nawrócić, a on odmieni nasze życie. Bo tak właśnie jest, że zło wślizga się nieproszone, gdy tylko uchylimy drzwi, a dobro trzeba długo zapraszać...

Serdecznie dziękuję wszystkim aktorom, za to wspaniałe widowisko, które tak bardzo zmusza do refleksji i jet chyba jednym z trudniejszych. Na pewno skorzystam z kolejnej okazji, by zasiąść na widowni, ale i by później się z wami pobrudzić i porozmawiać.

źródło zdjęć: http://www.swietomlodziezy.pl/ 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)