środa, 6 lipca 2011

Majestatyczne lądowanie

05.07.1931r. Był upalny, lipcowy wieczór. Całe miasto już od kilku tygodni żyło jedną wiadomością i na co dzień w kawiarniach nie mówiono w zasadzie o niczym innym. Lotnisko w Gleiwitz zostało przygotowane zdawałoby się na każdą ewentualność, poza oblegającymi je tłumami. Początkowo planowano około 100 tysięcy miejsc, jednak ostatecznie "Der Oberschlesische Wanderer" doliczył się ponad dwukrotnie większej liczby widzów, oraz około 20 tysięcy gości z zagranicy - Czechosłowacji i Polski. Już w 1925 roku z Gleiwitz można było odbyć podniebną podróż samolotem do Berlina z międzylądowaniem w Breslau, a oferta miała się wkrótce jeszcze zwiększyć. Linie obsługiwały dwa samoloty kupione w zakładach Junkersa - "Ostmark" i "Oberschlesien", a bilet kosztował bagatela 65 ówczesnych marek. Jednak dzisiejszy gość zapowiadał zupełnie nową erę. 
Ze strony załogi i pasażerów lot odbywał się rutynowo. 7:55 start z   Friedrichshafen, za sterami kapitanowie Ernst Lehmann i Hans von Schiller. Około 15:00 niemal trzystu metrowy statek powietrzny minął Görlitz. Tym razem lot odbywał się pod wiatr, co znacząco spowalniało ogromną maszynę, która z trudem osiągała 100 km/h. Spóźniony już minął Glatz, a godzinę później Neisse. Punkt 17:18 kolos minął Kandrzin i stąd już widział swój cel podróży - Gleiwitz. Graf Zeppelin D-LZ 127 dotarł do celu.

Blisko trzymetrowe, srebrne cygaro.
"Procedura lądowania rozpoczęła się o godz. 17.55. Wywieszono specjalną flagę sygnalizacyjną i gdy dziób sterowca ustawił się ku płycie lotniska, zaczęło się opuszczanie balastu z kadłuba. Potem zrzucono liny holownicze i z pomocą 250-osobowej obsługi technicznej zeppelin osiadł miękko na murawie. Manewr - jak pisze Jodliński - trwał dokładnie pięć minut i zakończył się o godz. 18. Tłum wiwatował. Odśpiewano hymn niemiecki i - jak pisał komentator lokalnego dziennika - wszystkich zgromadzonych na lotnisku ogarnęło patriotyczne uniesienie."
Nawet dziś wygląda nowocześnie, we futurystycznym dla niego wnętrzu.
Dziś pozostaje nam jedynie podziwiać wystawioną z okazji 80 rocznicy tego wydarzenia makietę. Jednak patrząc na ogromne cygaro w skali 1:87 (H0) nie trudno zgadnąć, jak spektakularne musiało to być lądowanie. Zawieszone nad głowami niemal dwa i pół boiska piłkarskiego, ogromny srebrny obłok napędzany pięcioma kolosalnymi silnikami Maybach o mocy 388 kW (530 KM) każdy. Nawet stojący po dziś hangar wydaje się być czymś niesamowicie maleńkim.
Niewiarygodne jest też to, jak wiele się zmieniło w okolicy. Dziś brakuje tu nie tylko kilku budynków, żeby nie powiedzieć, że niemal wszystko. Obiektów technicznych oraz biura personelu lotniczego Lufthansy, urzędu celnego, pocztowego i spedycyjnego. Były też pokoje gościnne, poczekalnia, restauracja a lokalną atrakcją była kawiarnia tarasem przylegającym do pasa startowego i widokiem na panoramę miasta. Nie zabrakło nawet bezpośredniego połączenia autobusowego z dworcem kolejowym. A dziś?

Hangar, stan zdaje się współczesny.
Posterunek u wjazdu na lotnisko.
Na moje nieprofesjonalne oko to Fokker D.VII.
A co pozostało z tego?
Stacja pogodowa i obsługa lotniska, dalej budynek   Lufthansy.
Piękna, nowoczesna bryła. Niemiecki funkcjonalizm.
Ktoś podpowie jaki to model? Podejrzewam, że  Junkers?
Graf Zeppelin gościł w Gliwicach pół godziny. O godzinie 18.35 włączono silniki, zwolniono balast i po odrzuceniu lin cumowniczych odleciał majestatycznie ku niebu. Jeszcze przez godzinę krążył nad przemysłowym Śląskiem, by później obrać kurs powrotny do Friedrichshafen, gdzie dotarł następnego dnia o 5:34.

Widok z okien sterowca musiał być niesamowity.

8 komentarzy :

  1. Rewelacja. To w Forum taka ładna makieta?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Gliwice CH Forum. Podobno będzie do końca wakacji, ale polecam wcześniej, nim to popsują i pobrudzą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Czułem się, jakbym czytał scenariusz odcinka "Sensacji XX wieku" Bogusława Wołoszańskiego.

    Mam tylko jedno, krótkie pytanie. Czy wspomniane Friedrichshafen to jest to Friedrichshafen na południu Niemiec nad Jeziorem Bodeńskim? Jeśli tak, to życie wyjątkowo sobie robi ze mnie niesmaczne żarty :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuję się mocno doceniony dzięki @Dynio i @Daniel!

    Co do Friedrichshafen to faktycznie to Friedrichshafen nad Bodensee, w którym miałem okazję gościć kilkanaście już lat temu.
    Dziś jest tam muzeum Zeppelinów.

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa, byłem i widziałem; i niemalże macałem!

    OdpowiedzUsuń
  6. Samolot(znaczy model), o który pytasz to Ju-52m. Popularna maszyna transportowo-pasażerska
    Pozdrawiam
    biber

    OdpowiedzUsuń
  7. @biber - dziękuję za uzupełnienie moich informacji :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)