czwartek, 8 kwietnia 2010

Czas się ruszyć

Dziś już więcej nie usiedziałem w domu. Oczywiście, do obiadu grzecznie czekałem na upragnioną przesyłkę, która miała być już wczoraj, ale oczywiście dotarła dziś. No ale już jest, pięknie zapakowana w kopertę bąbelkową i oklejona taśmą klejącą w taki sposób, jakby ów przesyłkę miano dostarczać pocztą lotniczą metodą rzutu do skrzynki pocztowej nie przerywając wspomnianego lotu. No ale przynajmniej miałem frajdę z otwierania koperty w której była... kolejna koperta, podobna do pierwszej, tylko mniejsza, a w niej już owinięta pięknie ładnie folią upragniona płyta. Po obiadku trzeba było już coś zrobić z rowerem a konkretnie jego awariami i tak z dwóch rowerów stał się jeden prawie działający. Kilka km już dziś zaliczył, dla bezpieczeństwa tylko okolica i to z eskortą w postaci Janusza. Padł też rekord prędkości, ale to nie było trudne, gdy spada się czołgiem (tak teraz pieszczotliwie nazywa mój środek przemieszczania się) z przepaści :) Nie zabrakło oczywiście stałego elementu w postaci TEM2. Pozostaje tylko wymienić łożyska w korbie wraz z całą resztą osprzętu na pedałach kończąc, zdjąć półtonowy bagażnik ze stalowych prętów (jakim cudem takie coś sprzedają?) i spowalniacze wiatrołapne, czyli błotniki, które już po pierwszej przejażdżce były ochlapane, tylko że z góry... Rower jednak ma liczne plusy w postaci działającego systemu spowalniaczy, działające przerzutki z manetkami sekwencyjnymi i węższe, wzmacniane, aluminiowe felgi. Zobaczymy co to cudo potrafi, jednak dopiero w piątek, ponieważ jutro zapowiada się wycieczka po okolicznych i nie tylko lekarzach celem zdobycia potrzebnych zaświadczeń, urzędach, a na koniec poszukiwanie pracy, by dorobić się na spełnienie kilku materialnych marzeń, w tym wakacyjne plany.... Mam nadzieję, że dnia mi jutro nie braknie, życzcie powodzenia w poszukiwaniach :)

Tradycyjnie TEM2, tym razem w nieco innym malowaniu.

Droga donikąd, kamień milowy, kopalnia w tle... Śląsk, który kocham.

1 komentarz :

  1. Ten czołg całkiem szybki jest, ledwie cie doganiam. A te błotniki to Spojlery są, fajna sprawa tylko działa nie w tą stronę co trzeba zamiast dociskać (co załatwia masa własna) :D łapie powietrze i podnosi do góry przez co rower staje się lżejszy i Janusz musi się nieźle nadeptać by cie dogonić :D
    Powodzenia w poszukiwaniach, kuruj się szybko.

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)