piątek, 23 kwietnia 2010

Długi dzień

Dziś zaczęło się już z samego rana. Piękne słoneczko zachęcało do wyruszenia gdziekolwiek, a sprzyjało temu już poranne zaproszenie na krótką wycieczkę do centrum. Dalej postanowiłem już sam gdzieś pojechać, ale oczywiście uprzedził mnie Janusz, więc razem wyruszyliśmy w drogę. Zwiedzaliśmy okolicę, a na celowniku znalazła się zwłaszcza ulica Drzymały, o której wspomniał w komentarzu nasz znajomy z blogu obok - Daniel. Po przerwie na obiad propozycje padały różne, ale ostatecznie udaliśmy się przez Żerniki do Gliwic ostatecznie lądując na lotnisku gliwickiego aeroklubu. Trafił się nawet startujący i lądujący samolot. Jakoś tak też w tej okolicy pomyślałem o sprawdzeniu poczty, ponieważ wysłałem w przerwie obiadowej mejla z zaproszeniem na wycieczkę do Daniela. Wrócił raport o niedostarczeniu wiadomości, ale już chwilę później mistrz Yoda obwieścił "Mmmm. A message from the dakside there is!". Nie pomyliliśmy się, to Daniel. 40 minut z lotniska do naszej ścieżki rowerowej Mikulczyce-Rokitnica? Da się. Wracaliśmy znów Żernikami, jako że to chyba najkrótsza trasa. I tak pierwszy raz trzech autorów blogów wyruszyło we wspólną trasę. Wspólna trasa krótka, bo ok. 20 km, przez wzgląd na nasze zmęczenie, dłuższy postój na wiadukcie i długie rozmowy na rowerowe tematy. Jeszcze wiele setek kilometrów przed nami. Tymczasem zachodzące słoneczko obwieszczało zbliżający się koniec wyprawy. A teraz szokujące jak dla mnie podsumowanie: 82 km! To jak na razie mój rekord w jednym dniu... Może jutro będzie więcej? Zobaczymy, pogoda zdaje się będzie sprzyjać.

Kościół św. Wawrzyńca widziany z Mikulczyckiej hałdy

TEM2, dziś w barwach PCC

Tajemnicze ruiny, czyli 20 stóp pod ziemią...

Kolejna TEM2, barwy PTKiGK i nowiutki skład szutrówek Cargo

Hangar Gliwickiego aeroklubu

"Ya we're flying so high and:
We're never gonna come down:you and me"

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Śmiało, zostaw komentarz :)