czwartek, 20 maja 2010

Cisza po deszczu

Zgodnie z oczekiwaniami, gdy tylko ulice nieco obeschły z wszechogarniającej wilgoci, postanowiłem bez większego wahania spakować niezbędnik i ruszyć przed siebie na rowerze. Oczywiście nie mogło zabraknąć Janusza, którego wyciągnąłem z największą sobie znaną premedytacją, mimo że starał się bronić. Ostatecznie jednak skutecznie całą drogę udowadniałem mu, że brak ruchu jest zły, a rower dobry, nawet bardzo.Oczywiście całą drogę towarzyszyła nam mniej, lub bardziej myśl o wodzie. Po ostatnich opadach powinno być jej wszędzie pełno i nie zawiodła naszych oczekiwań. Wpierw mikulczyckie stawy, gdzie woda przywłaszczyła sobie ścieżki, później słynna już na całą Polskę dzięki wiadomościom dzielnica Makoszowy, która wciąż opanowana przez zdesperowanych strażaków i policjantów. Kolejny na tapetę poszedł las/park rozciągający się od Makoszów, aż po Sośnicę. Nasza ulubiona, ogromna kałuża była jeszcze większa i tym razem zechciała się zabrać z nami, co poniekąd zrobiła, gdy oboje nabraliśmy wody do obuwia. Po tak stresującej przeprawie postanowiliśmy naszym już chyba zwyczajem odetchnąć chwilę w parku im. Jana Pawła II na os. Kopernika. Zachęceni przebijającym się nieśmiało słoneczkiem podjechaliśmy jeszcze na nasz ulubiony wiadukt nad DK88 i to już zakończyło naszą wędrówkę po "okolicy". Tylko zgrałem fotki i ku przerażeniu Janusza postanowiłem umyć rower (4 raz w tym sezonie?!). Na koniec oczyściłem łańcuch i nasmarowałem go przed jutrzejszą planowaną drogą na Bytomską Masę Krytyczną. Jeśli pogoda nie spłata figla, to zapowiada się kolejny, rowerowo udany dzień.

Tu jeszcze wrócimy. Z linami, gumowcami i latarkami.
Helikopterem, jeśli trzeba będzie

Jak widać, woda jest wszędzie.

Woda, gdy zechce, wygra. Choćby miała się górą przelać.

Kolejowy niuans. Naprawią nim niemal wszystko, jeśli ma szyny.

Kolejno odlicz! Oczywiście i nasza ulubiona TEM2.

Na koniec szybki skład Lotosu - 3 cytryny. Cysterny znaczy się.

2 komentarze :

  1. Najpiękniejszy krajobraz po deszczu to był na dworcu w Zabrzu. Żeby dostać się z hali na peron trzeba było mieć sprzęt do nurkowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. przynajmniej tam da się jeszcze dość kładką... Nie dodałem zdjęcia przejścia podziemnego, gdzie do sufitu wodzie wczoraj brakowało może 5 cm :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)