niedziela, 9 maja 2010

No to płyniemy

Dzisiejsza wyprawa upływała raczej leniwie i bez wyznaczonych celów. Leniwie za sprawą moich kontuzji, które są pewnie pamiątką po piątkowym chłodzie i niewygodzie na przedstawieni. Ale co tam, zamiast marudzić, trzeba jechać. Postanowiliśmy z Januszem dotrzeć gdzieś tam na odległe krańce Gliwic i nawet nam się udało. Dla mnie była to okazja na odświeżenie pamięci i przypominanie sobie kilku tras. Ale ostatecznie udało się cyknąć kilka ciekawszych zdjęć i nie utopić się w kałuży, która po ostatnich opadach w lesie, w rejonie dzielnicy Sośnica. Zalewisko zacne, ponieważ sięgało niepokojąco aż do butów, a i długość zachwycała. Zgrabny łuk, jakim biegła ów ścieżyna zakrywał drugi koniec, a jedynie wystające w koło kępy soczyście zielonej trawy dawały pojęcie o przebiegu podwodnego szlaku. Taka zabawa, że przejechaliśmy trzy razy całą długość osobliwego zbiornika wody. Co ciekawe wody wciąż przybywało z nie wiadomo skąd i zgrabnie rozlewało się na ścieżkę i sąsiadujące z nią łąki. Z mojej strony tylko zdjęcie, ale na blogu Janusza na pewno znajdzie się filmik, którego nie omieszkaliśmy nagrać w trakcie brodzenia miejscami po łańcuch w wodzie. Ale ileż można się bawić. Leniwie wróciliśmy do domów, gdzie miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które zostało dokładnie obfotografowane. Zresztą, zapraszam do przeglądnięcia galerii, która wszystko wyjaśni.

Tak, tu chyba nas nie lubią...

DHL - sztuka dostarczania kwiatów i winogron ;)

Einemanbunkier. Ciekawe, komu chciało się go wydobyć z ziemi.

Wyżej wspomniana, przepiękna i super-długa przeprawa.  No to płyniemy!

Wszystko takie skomplikowane...

Miałem wyrazić swoją dezaprobatę względem wszędobylskich komarów.

Musiałem się zatrzymać, by zatrzymać tę chwilę na dłużej.

"Dmuchawce, latawce, wiatr
Daleko z betonu świat..."
Łąka obok betonowego os. Kopernika, w oddali tajemniczy niedoszły szpital.

Bez. Plecak bzu. Debil z plecakiem bzu. Przynajmniej dotarł.
Powstał wiersz, którego z uwagi na skomplikowane okoliczności nie przytoczę.

I ta historyczna chwila! Udało się! Zdobyliśmy te naklejki.

3 komentarze :

  1. Ta mina wyrażająca dezaprobatę jest najlepsza, zaraz po tej jaką zrobiłeś widząc to jezioro po środku drogi.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to popłynęliście! Widać, że lubicie piach i wodę. Czuję się mocno zobowiązany, że w tak ekstremalnych warunkach walczyliście o naklejkę dla mnie. Na pewno przykleję ją równie rytualnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję ze "obfocę" ten moment naklejania albo chociaż zobaczę zdjęcia z rytualnego przyklejania??

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)