Postanowiłem się ruszyć, gdziekolwiek, mimo, że boli mnie coś łydka. Za oknem piękna pogoda, a ja co robię? No właśnie, nic... Więc przynajmniej tyle dziś postanowiłem zrobić. Nim ruszyłem, przygotowałem jeszcze rower do wyprawy przez nasmarowanie łańcucha. Poregulowałem też przednią tarczę i dokręciłem siodełko, bo te dwa elementy od ostatniego nagłego i nieplanowanego hamowania zmieniły swoją konfigurację - kierowca z kompleksami w swojej wielkiej, czarnej terenówce postanowił zajechać mi drogę, bo jako posiadaczowi czegoś większego, wydawało mu się pewnie, że ma do tego prawo. Na szczęście dla mnie zakończyło się to "tylko" stójką na przednim kole bez oderwania czterech liter z siodełka, co bez upadku dla mnie wyczynem jest niemałym.
Po takich przygotowaniach wyruszyłem wreszcie w drogę, kierując się tradycyjnie w ulicę Leśną i planując dalszą trasę. Pierwotne plany zakładały dotarcie do Czechowic i pozostanie tam na nieco dłuższy postój, jednak ostatecznie zniechęcony upałem i porywami wiatru powziąłem kurs na Radiostację, by sprawdzić jedną plotkę. Plotka okazała się prawdą, co bardzo mnie w sumie cieszy: na terenie parku został udostępniony hot-spot z darmowym dostępem do internetu. Pomysł naprawdę dobry, bo wielu młodych ludzi tam zagląda na dłużej.
Dalszą trasę ułożyłem już tak, by przejechać jak najszybciej przez centrum Gliwic i wrócić biało-niebieskim wiaduktem, na którym rozpoczęły się już prace przy demontażu torowiska tramwajowego. Nieco sentymentalnie zasmucony tym widokiem pojechałem dalej, w stronę swojego miasta i jadąc bardziej bocznymi drogami przez Maciejów i os. Kopernika dotarłem z powrotem do domu.
Łydka, która boli i alergia na wszechobecne pyłki nie daje o sobie zapomnieć, a pogoda wyciskała ze mnie, jak z cytryny, pot, więc przejazd nie był zbyt przyjemny. Zdjęć, jak widać brak, bo trasa już wielokrotnie była uwieczniana przeze mnie i chyba nie ma większego sensu powielać kadrów.
Przynajmniej mamy znowu lato...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Śmiało, zostaw komentarz :)